![]() | |||
Maria Julia Żychiewicz z dziećmi: Emilem, Marysią i Antonim. |
...czyli rzecz o codziennym życiu lekarza weterynarii. Trochę o pracy, trochę o pasjach, trochę o rodzinie...
poniedziałek, 30 grudnia 2013
Nowa pasja: genealogia rodziny
Zaczęło się od konkursu literackiego pt. "Przeszłość nie jest krainą, którą łatwo opuścić", w którym startuje nasza córka Julia Karolina Ingarden. Wydawało się, że będzie łatwo, bo dziadek cichociemny, babcia porucznik AK walcząca w Powstaniu Warszawskim, łatwo dostępne materiały, prościzna... W praniu wyszły schody. Wcale nie było wszystko takie proste jak się wydawało. Trzeba było szukać. A im głębiej docierałam, tym było trudniej. I nie tylko było, ale ciągle jest... Materiałów mam już nie tylko na konkurs, ale i na książkę. A białych plam coraz więcej... Julka napisała pierwszą pracę, ale pani Iza, polonistka Julki, podsunęła kolejny konkurs, tyle, że poprzeczka jest coraz wyżej... Praca się pisze, a ja szukam i szukam... Niewielka część będzie pojawiała się na blogu: http://cichociemnyzychiewicz.blogspot.com/ . I proszę trzymać kciuki za Julkę, bo konkurs nr 1 był dla Niej wyzwaniem, kolejny to już wyzwanie do potęgi. Ale wierzę, że da radę :)
Etykiety:
antoni żychiewicz,
cichociemny,
emil,
Ingarden Maja Jacek,
irena siwicka,
julia karolina ingarden,
konkurs literacki,
Kraków,
lwów,
maria,
maria julia,
Myslenice,
powstanie warszawskie,
Therios,
weterynarz
Lokalizacja:
Kraków, Polska
sobota, 14 grudnia 2013
"A Może Budyń..."
Mimo
że na dworze zimno i nieprzyjemnie, to nie ma czasu na nudę.
Dzisiaj naszą klinikę odwiedzili harcerze. Właściwie to zuchy,
nie harcerze. Roześmiana 27 Myślenicka Gromada Zuchowa „A Może
Budyń”,
miała akurat zbiórkę o zwierzętach, a jako, że nasze córy też
są harcerkami, to opiekunowie zuszków zapytali dr Jacka Ingardena,
czy nie mógłby udostępnić im Przychodni THERIOS na zbiórkę. Oczywiście zgodził się bez wahania. Zajęcia
przebiegły pomyślnie, a dzieciaki opuszczały naszą przychodnię z
uśmiechami na twarzy.
Dziękujemy za miłe spotkanie i zapraszamy ponownie :)
Etykiety:
a może budyń,
harcerze,
hufiec myślenicki,
Jacek Maja Ingarden,
małopolska,
Myślenice,
Therios Przychodnia Weterynaryjna,
Weterynaria,
zarabie,
zbiórka harcerska,
zhp,
zuchy
Lokalizacja:
Myślenice, Polska
piątek, 13 grudnia 2013
Jak się bawią nasze zwierzaki?
W roli głównej Boogie i Urania. Dzięki temu, że nam sąsiedzi zamknęli skrót na pastwisko, musimy okrężną drogą prowadzić naszą końską gromadę na pożółkłą już trawę. Największą frajdę z tego ma Boogas, który wykorzystuje każdą możliwość zabawy. Najlepszą kompanką do wariackich gonitw jest Urania, nasza ruda kobyła. Całość wygląda strasznie: kłapanie zębami, strzelanie z zadu, atakowanie przednimi kopytami. I Boogie, który jakoś uwija się wokół tego 500-kilogramowego kłębowiska z uśmiechem na pyszczysku ;)
Etykiety:
ingarden,
jacek,
konie,
Kraków,
maja,
małopolska,
Myślenice,
pudel duży apricot,
pudel królewski,
pudle,
Therios,
Urania B
Lokalizacja:
Myślenice, Polska
środa, 4 grudnia 2013
Z życia THERIOSa: kaszlący york
![]() |
Widoczna na zdjęciu rtg zapadnięta tchawica. |
W PW THERIOS wykonaliśmy zdjęcia rentgenowskie szyi i klatki piersiowej, dr Ingarden zbadał w znieczuleniu jamę ustną i podniebienie miękkie, wykonane zostały badania krwi.
Rozpoznanie: zapadanie tchawicy i jej silne zapalenie, za długie podniebienie miękkie, przetrwałe zęby mleczne.
Co dalej?
Najpierw trzeba było wygoić stan zapalny. Potem podjęcie decyzji o zabiegu.
Na czym polegał zabieg?
Dr Jacek Ingarden pod kontrola fluoroskopu wprowadził yorczkowi do tchawicy specjalny stent, czyli siatkę z niedrażniącego tkanek nitinolu.Stent ma zapobiegać zapadaniu się światła tchawicy. Dodatkowo konieczne było skrócenie podniebienia miękkiego i usunięcie mleczaków. Zabieg przebiegł bez powikłań, pacjent i ekipa Theriosa dobrze się spisali :)
Poniżej kilka zdjęć z zabiegu. Więcej informacji o zapadaniu tchawicy TUTAJ >>
![]() | |||
Pacjent przygotowany do zabiegu. Widoczna po bokach stołu operacyjnego maszyneria to fluoroskop, dzięki któremu można było śródoperacyjnie kontrolować umiejscowienie stentu. |
![]() |
Dr Jacek Ingarden pod kontrolą fluoroskopu implantuje stent dotchawiczy. |
![]() |
Implantacja stentu. |
![]() |
Skracanie podniebienia miękkiego. |
![]() | ||
Końcowy efekt widoczny na kontrolnym zdjęciu rtg: stent. |
Etykiety:
chihuahua,
fluoroskopia,
Jacek Maja Ingarden,
kaszel,
Kraków,
małopolska,
Myślenice,
stent dotchawiczy,
Therios Przychodnia Weterynaryjna,
tracheal collapse,
weterynarz,
york,
zapadanie tchawicy
Lokalizacja:
Myślenice, Polska
poniedziałek, 25 listopada 2013
Święta coraz bliżej...
... a do THERIOSa dotarła pierwsza paczka świątecznych prezentów:
pudło cudnych papierowych bombek choinkowych, wykonanych własnoręcznie przez właścicielkę Rasty, naszej onkologicznej pacjentki. Bombki zawisną jako "goście honorowi" na klinicznej choince.
Te bombki to KUSUDAMY, czyli origami kręciołkowe. Kolejne wyzwanie na zimowe wieczory :)))
Baaaardzo dziękujemy za wspaniały prezent!
pudło cudnych papierowych bombek choinkowych, wykonanych własnoręcznie przez właścicielkę Rasty, naszej onkologicznej pacjentki. Bombki zawisną jako "goście honorowi" na klinicznej choince.
Te bombki to KUSUDAMY, czyli origami kręciołkowe. Kolejne wyzwanie na zimowe wieczory :)))
Etykiety:
bombki,
Ingarden Maja,
jacek,
klinika,
kręciołki,
kusudamu,
origami,
prezenty,
przychodnia weterynaqryjna,
rasta,
święta,
Therios
Lokalizacja:
Myślenice, Polska
wtorek, 12 listopada 2013
Świętujemy Dzień Niepodległości...
... na myślenickim Rynku. Było uroczyście. Orkiestra grała, konie rżały, harcerze rozdawali biało-czerwone balony. Nasze córki miały towarzyszyć ułanom, ale... zabrakło dla nich mundurów. Zresztą, co by powiedział Piłsudski na baby w kawalerii? Więc poowijane w
pałatki reprezentowały myślenickie harcerstwo. Inna sprawa konie. Co by
powiedziały nasze dzikie konie na bębny i trąby? Na pewno byłoby
przednie widowisko ;)
niedziela, 10 listopada 2013
Blaski i cienie onkologiczne...
![]() |
Cindy, 11-letnia goldenka. |
Guz śledziony? Uśpić, broń boże nie leczyć.
Chłoniak? Uśpić, bo chemia to męczenie psa.
Rak kości? Uśpić, bo pies nie da rady żyć na trzech łapach, a i tak może pożyje pół roku.
Często właściciele nie usypiają, tylko czekają... A potem przychodzi im go głowy myśl: skoro psiak/kot ciągle żyje, to może nie jest tak źle? I szukają onkologa.
Bywa też inaczej. Wielu lekarzy weterynarii już przy pierwszych objawach choroby nowotworowej mówią: to nie moja specjalizacja. Proszę jechać na konsultację.
I trafiają do nas pacjenci na różnym etapie choroby. Jedne zwierzaki już na pierwszy rzut oka pokazują, że cierpią. Inne zachowują się jakby choroba dotyczyła nie ich, tylko kogoś zupełnie innego. Ale łączy ich jedno: RAK...
Poniżej podam przykłady trzech pacjentów, dwóch z zeszłego piątku, jeden wcześniejszy, ale ze świeżutkim wynikiem histopatologii.
![]() |
Rosie, dobermanka z chłoniakiem. |
Cindy: 11-letnia goldenka z Fundacji Aurea. Adoptowana w marcu tego roku. Prawie niewidoma. Miała usunięte guzki z gruczołu sutkowego, w miejscu blizny pooperacyjnej pojawił się nowy guz. W HP wyszedł chłoniak. Kondycja idealna, no, może trochę więcej ostatnio śpi. Rtg wykazało rozsiane zmiany w płucach. Najprawdopodobniej przerzuty z sutka. Dwa złośliwe nowotwory, każdy innego pochodzenia, żaden nieoperacyjny. W zasadzie to wyrok, ale dlaczego tak łatwo mamy się poddać? Nie uratujemy Cindy, ale może uda się przedłużyć jej trochę życie?
![]() |
Rtg klatki piersiowej Cindy... |
![]() | ||
Guz śledziony u Sisi, okazał się niezłośliwy :) |
Niestety nie zawsze jest tak optymistycznie. Czasami podejmujemy walkę, ale ją przegrywamy wcześniej, niż się spodziewaliśmy. Niektórzy właściciele mają żal, że się nie udało. Liczą na cud, który nie nastąpił. Taka walka jest kosztowna, bo nie da się ominąć badań, leki stosowane u pacjentów onkologicznych kosztują więcej niż standardowe preparaty weterynaryjne... I nie ma gwarancji sukcesu. Inna jest też definicja onkologicznego sukcesu. Czasami sukcesem jest kilka tygodni godnego życia, czasami 2-3 lata. Tylko wczesny etap choroby daje możliwość wyleczenia. Wszystko zależy od rodzaju nowotworu i indywidualnych reakcji pacjentów. W onkologii nie da się pójść na skróty. Nie można ominąć badań krwi, rtg, usg, badan histopatologicznych. Jak jest możliwy zabieg, to się go wykonuje. Im wcześniej, tym lepiej.
Zadaniem onkologa jest przedstawić możliwe opcje postępowania, przewidywany przebieg leczenia oraz indywidualnie zdefiniować sukces. Potem dostosować się do decyzji właściciela i uszanować każdą decyzję...
Etykiety:
angioma,
chemia,
chemioterapia,
chłoniak,
guz sledziony,
ingarden,
jacek,
Kraków,
lymphoma,
maja,
Myślenice,
nowotwór,
onkolog,
onkologia weterynaryjna,
przerzuty,
rak,
Therios,
weterynarz
poniedziałek, 4 listopada 2013
Czerniak, podstępny nowotwór...
![]() | ||
Czerniak (melanoma malignum) u Koli. Strzałki wskazują zasięg nowotworu. |
Wspólnie z właścicielami podjęliśmy decyzję o paliatywnej chemioterapii karboplatyną. Cztery cykle w odstępach trzytygodniowych. Ryzykując, że może się nie udać... To była trudna decyzja, bo trzeba było ją podjąć za psiaka. Wyrok i tak już zapadł, bo czerniaki jamy ustnej są agresywne i zabijają bezlitośnie. Sukcesem jest każdy dodatkowy tydzień, czy miesiąc.
Kola bardzo dzielnie przeszedł całe leczenie. Już w czasie chemii zaczął interesować się jedzeniem, początkowo miękkimi kawałkami mięsa, potem zabrał się za ogryzanie kości. Przypłacił to utratą zęba (trzeba było go operacyjnie usunąć), ale nie zniechęcił się.
Obecnie mija trzeci miesiąc od rozpoczęcia leczenia. Chemioterapia została zakończona. Pierwsze sukcesy są już za nami: Kola żyje, i to żyje pełnią życia. Je, bawi się, obgryza kości. Czerniak nie zniknął, ale został na jakiś czas "uśpiony". Na jak długo? Trzymamy kciuki, żeby to były kolejne tygodnie, a może miesiące...
Etykiety:
chemia,
chemioterapia,
czerniak,
Ingarden Maja Jacek,
karboplatyna,
Kraków,
małopolska,
melanoma malignum,
Myślenice,
nowotwór,
rak,
Therios,
weterynarz
Lokalizacja:
Myślenice, Polska
piątek, 11 października 2013
Dlaczego piszemy?
Ostatnio staramy się nadrobić przeszło dwuletnią ciszę w publikacjach. Niedawno ukazał się pierwszy z cyklu artykułów hematologicznych, poniżej skany :) W drodze jest kilka następnych, w różnych czasopismach.
Ale właściwie po co piszemy? Ostatnio na jakimś forum przeczytałam, że w Theriosie to nie leczymy zwierząt, żeby je wyleczyć, tylko po to, żeby mieć materiał naukowy. Hmmm... Myślałam, że jest odwrotnie, to znaczy leczymy zwierzaki, żeby im pomóc, a dodatkowo dzielimy się swoimi doświadczeniami, żeby ułatwić innym lekarzom w leczeniu kolejnych pacjentów. Miło mi bardzo, że autor wypowiedzi widzi w naszych "wypocinach" materiał naukowo-badawczy, ale zapewniam, że prace naukowe to wyglądają zupełnie inaczej ;)
A że lubimy pisać (i ja i mój mąż, a ostatnio też nasze dzieci), to piszemy. Opisujemy przypadki z naszej pracy, ale nie tylko. Po cichu, do szuflady piszę opowiadania naszych dzieci, na pamiątkę, żeby w słowach zatrzymać trochę wspomnień, piszę opowiadania "okiem pudla", wypowiadam się na forach internetowych, czasami nawet piszę listy, choć niektórzy twierdzą, że to czynność wymierająca ;)
I tak, jak niektórzy mówią "biegam, bo lubię", ja powiem "piszę, bo lubię" :)
Ale właściwie po co piszemy? Ostatnio na jakimś forum przeczytałam, że w Theriosie to nie leczymy zwierząt, żeby je wyleczyć, tylko po to, żeby mieć materiał naukowy. Hmmm... Myślałam, że jest odwrotnie, to znaczy leczymy zwierzaki, żeby im pomóc, a dodatkowo dzielimy się swoimi doświadczeniami, żeby ułatwić innym lekarzom w leczeniu kolejnych pacjentów. Miło mi bardzo, że autor wypowiedzi widzi w naszych "wypocinach" materiał naukowo-badawczy, ale zapewniam, że prace naukowe to wyglądają zupełnie inaczej ;)
A że lubimy pisać (i ja i mój mąż, a ostatnio też nasze dzieci), to piszemy. Opisujemy przypadki z naszej pracy, ale nie tylko. Po cichu, do szuflady piszę opowiadania naszych dzieci, na pamiątkę, żeby w słowach zatrzymać trochę wspomnień, piszę opowiadania "okiem pudla", wypowiadam się na forach internetowych, czasami nawet piszę listy, choć niektórzy twierdzą, że to czynność wymierająca ;)
I tak, jak niektórzy mówią "biegam, bo lubię", ja powiem "piszę, bo lubię" :)
Etykiety:
artykuł,
hemangiosarcoma,
hematolog,
hematologia,
Ingarden Maja Jacek,
krew,
Myslenice,
naczyniakomięsak u psa,
onkolog,
onkologia,
publikacje,
rozmaz krwi,
Therios,
Weterynaria,
weterynarz
Lokalizacja:
Myślenice, Polska
środa, 2 października 2013
Po co tyle tych zdjęć?!
Często spotykamy się ze zdziwieniem właścicieli pasów i kotów jak słyszą, że trzeba zrobić trzy zdjęcia klatki piersiowej. "Po co?" pytają. "Przecież w gabinecie X powiedzieli, że wystarczy tylko jedno".
A jednak nie wystarczy. U pacjentów onkologicznych, których mamy w naszej przychodni najwięcej, konieczne są trzy projekcje: dwie boczne (na lewym i prawym boku) oraz strzałkowe.
Dlaczego? Bo niewielkie zmiany (np przerzutowe) mogą być widoczne tylko na jednym ze zdjęć. Przykładem jest 9-letnia sunia, która trafiła do nas z rozpoznaniem naczyniakomięsaka (hemangiosarcoma). Kilka miesięcy wcześniej miała usuwane guzy sutka, niestety bez rozpoznania HP. Rutynowe badania przed kwalifikacją do dalszego postępowania wykazała zmiany w śledzionie i... klatce piersiowej. Dwa guzki w okolicy podstawy serca, bardzo słabo cieniujące, widoczne dopiero na drugim zdjęciu rtg.
Śledzionę trzeba było usunąć, dr Ingarden usunął jeszcze tkanki w okolicy wcześniejszego zabiegu. Teraz czekamy na wyniki HP, żeby ustalić optymalny schemat chemioterapii...
A jednak nie wystarczy. U pacjentów onkologicznych, których mamy w naszej przychodni najwięcej, konieczne są trzy projekcje: dwie boczne (na lewym i prawym boku) oraz strzałkowe.
Dlaczego? Bo niewielkie zmiany (np przerzutowe) mogą być widoczne tylko na jednym ze zdjęć. Przykładem jest 9-letnia sunia, która trafiła do nas z rozpoznaniem naczyniakomięsaka (hemangiosarcoma). Kilka miesięcy wcześniej miała usuwane guzy sutka, niestety bez rozpoznania HP. Rutynowe badania przed kwalifikacją do dalszego postępowania wykazała zmiany w śledzionie i... klatce piersiowej. Dwa guzki w okolicy podstawy serca, bardzo słabo cieniujące, widoczne dopiero na drugim zdjęciu rtg.
![]() |
Tutaj wydaje się, że wszystko jest w porządku... |
![]() |
... a tutaj już nie... |
![]() |
I jeszcze powiększenie... |
Śledzionę trzeba było usunąć, dr Ingarden usunął jeszcze tkanki w okolicy wcześniejszego zabiegu. Teraz czekamy na wyniki HP, żeby ustalić optymalny schemat chemioterapii...
poniedziałek, 23 września 2013
Wspomnienie...
Weterynarz po godzinach nie tylko jeździ konno, maluje beczki, zajmuje się dziećmi, fotografuje i pisze artykuły. Czasami też słucha muzyki. Na koncertach rzadko bywa, niestety. Ale czasem zostaje za uszy wyciągnięty na jakieś wydarzenie kulturalne. I wraca oczarowany... Tak było z Panem Tadeuszem i Żydem z Wesela w Teatrze Starym (dzięki panu Zbyszkowi). Tak było z koncertami Jarka Śmietany (dzięki samemu Mistrzowi). Byliśmy, wróciliśmy oczarowani. Bo płyta, nawet nie wiem jak genialna, nie odda tego, co koncert. W planach był mini-koncert Pana Jarka u nas, w Theriosie, ale żadna z imprez nie była wystarczająco godna Mistrza. Została pamięć i kilka płyt z dedykacją. Pamięć nie tylko o Wielkim Jazzmanie, ale o Człowieku. Uśmiechniętym, czasem przejętym, czasem też przerażonym. Oddanym Rodzinie i troszkę... niezdyscyplinowanym ;) Kiedyś z przerażeniem odkryliśmy, jak po cichu dokarmia swoją sunię... kotletem schabowym. Przepraszający uśmiech musiał nam wystarczyć... Z jednej strony Geniusz, z drugiej Człowiek... Takim go będziemy pamiętać i ciągle ożywiać wspomnieniami...
http://longplay.blox.pl/resource/farewell.jpg |
sobota, 14 września 2013
Oto Simba...
Simba ma 9 lat, jest krzyżówką border collie i goldena. Trafił do nas w maju z... wyrokiem. Zniekształcony nos, duszność, ropny zapach, krwawienia... W TK (tomografia komputerowa) jeszcze gorzej, bo okazało się, ze zajęta jest kość, podniebienie i oczodół. Rozpoznanie histopatologiczne: fibrosarcoma, czyli włókniakomięsak. Zmiana nieoperacyjna, psisko z dużym dyskomfortem. I właściciel, który nie chce się poddać. Zaproponowaliśmy paliatywną chemioterapię. Trochę bez przekonania, ale to była taka decyzja ostatniej szansy. Z zastrzeżeniem, że jak będzie cierpieć, to trzeba będzie się pożegnać.
Od tego czasu minęły już ponad cztery miesiące. Simba czuje się doskonale, chemię znosi bardzo dobrze. Zniekształcenie nosa widoczne z zewnątrz zmniejszyło się. Nie ma krwawień, nie ma ropnego zapachu. Simba ma apetyt, jest aktywny. Nie wygląda, żeby cierpiał. Rozpoczęliśmy ostatni cykl chemii. Wiemy, że prędzej, czy później przegramy tę walkę, ale już teraz możemy powiedzieć, że odnieśliśmy sukces. Simba żyje i cieszy się życiem :)
Etykiety:
chemioterapia,
fibrosarcoma,
hematolog,
Ingarden Maja Jacek,
Krakow,
lekarz weterynarii,
Myslenice,
onkolog,
onkologia weterynaryjna,
Przychodnia Weterynaryjna,
Therios,
weterynarz,
włókniakomięsak u psa
Lokalizacja:
Myślenice, Polska
wtorek, 3 września 2013
Hirudoterapia???
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pijawka_lekarska |
Tak myślałam do wczoraj, czyli do momentu przeczytania ciekawego artykułu dr Anny Czai-Kruszyńskiej w Świecie Koni. Temat mnie nie tylko zainteresował, ale też.zaskoczył. Bo ten straszliwy krwiopijny potwór okazał się niemalże cudem natury. Okazuje się, że pijawka to nie tylko upust krwi, ale dziesiątki niezwykle cennych substancji o wszechstronnym zastosowaniu. Nawet, dzięki endorfinom, poprawia samopoczucie...
Główne zastosowania w medycynie ludzkiej i weterynaryjnej to:
- leczenie niegojących się ran
- leczenie chorób stawów i ścięgien
- działanie przeciwzakrzepowe
- obniżenie ciśnienia krwi
- silne działanie regeneracyjne
- działanie przeciwbólowe i przeciwzapalne
- obniżenie cholesterolu
- działanie przeciwbakteryjne
- ogólne i miejscowe podniesienie odporności
Etykiety:
hirudoterapia,
Kraków,
leczenie pijawkami,
leczenie ran,
Maja Jacek Ingarden,
małopolska,
medycyna holistyczna,
Myślenice,
pijawki,
Therios,
weterynarz
Lokalizacja:
Myślenice, Polska
niedziela, 25 sierpnia 2013
Beczki hematologiczne

„Doskonale!” pomyślałam, bo na malowanie czekały
dwie przeszkody – beczki. A jak już na listę postanowień
wpisałam malowanie beczek, to zamiast malować beczki zaczęłam
pisać artykuł. Najpierw jedne niedokrwistości (dla Idexxa), potem
drugie i trzecie (dla Magazynu Weterynaryjnego), a potem jeszcze
krótki przypadek hematologiczny dla nowej gazety weterynaryjnej.
Beczki cierpliwie czekały.
W końcu przyszedł czas i na nie. I oto
dzisiaj zostały przetestowane na naszym mini parkurze. Konie
przyjęły je bardzo przyjaźnie. Tylko Elf podszedł, powąchał i
wbił zęby zdrapując z mojego dzieła trochę farby. „Psia krew”
pomyślał zapewne. Bo na moich beczkach pływają sobie krwinki
czerwone psa. I nie ma płytek, bo... zapomniałam namalować. A
potem to już mi się nie chciało uzupełniać. W końcu może to
był pies cierpiący na małopłytkowość immunologiczną...
Etykiety:
beczki hematologiczne,
Daglezja,
Elf,
hematolog,
hobby,
Idexx,
Ingarden Maja Jacek,
konie,
Krakow,
lekarz weterynarii,
Myslenice,
Przychodnia Weterynaryjna,
skoki przez przeszkody,
Therios,
weterynarz
Lokalizacja:
Skawina, Polska
piątek, 16 sierpnia 2013
Fotografia moje hobby ;)
Drożdżaki Malessezia sp. |
Cytologia z moczu: zapalenie bakteryjne |
rak pęcherza moczowego
ostra białaczka limfoblastyczna (krew, szpik i śledziona)
malessezioza
niedokrwistości immunohemolityczne
nowotwór otrzewnej (mesothelioma?)
mięsak histiocytarny
naczyniakomięsaki
chłoniaki (w tym jeden u świnki morskiej!)
anaplazmoza (krew i szpik)
anaplazmoza z boreliozą (krew i szpik)
Przewlekła białaczka limfocytarna. Pacjent żyje już ponad dwa lata i jest w fantastycznej formie :) |
plazmocytarne zapalenie skóry
zapalenie otrzewnej
zapalenie trzustki
guz komórek tucznych (mastocytoma)
przewlekła białaczka limfocytarna
ropne zapalenie otrzewnej
rak tarczycy
fibrosarcoma (chyba...)
niedobór kinazy pirogronianowej (podejrzenie: krew i szpik)
długie podniebienie miękkie (krew)
i inne...
Nie wszystko zdążyłam uwiecznić, nie wszystkie zdjęcia są udane. Ale czuję dużą satysfakcję, bo wykonałam KAWAŁ DOBREJ ROBOTY :)
Etykiety:
anaplazmoza,
chłoniak,
fotografia,
hematolog,
Ingarden Maja Jacek,
Krakow,
malessezia,
mastocytoma,
Myslenice,
onkolog,
onkologia weterynaryjna,
Przychodnia Weterynaryjna,
rak,
Therios,
weterynarz
Lokalizacja:
Myślenice, Polska
piątek, 9 sierpnia 2013
Weterynarz na wystawie
A właściwie pięciu weterynarzy plus cztery duże morelowo-czerwone pudle. Nr 1, Ania z Darrą, nr 2 i 3, czyli doktorostwo z okolic Nowego Sącza z Laną i Jaszką oraz nr 4 i 5, czyli my, Ingardenowie, z Boogasem. Połączyły nas skomplikowane koligacje pudlowo-rodzinne, których opisywać nie będę. Można rzec, że jesteśmy (lub będziemy) rodziną przez psy.

***

Po wystawie pojechaliśmy nad rzekę. A tam państwo z małym, trochę upasionym pinczerkiem opowiadali, jak ich psisko lubi czekoladę... Nie wytrzymałam i postraszyłam ich konsekwencjami. Podobno nie należy zabierać pracy do domu i czas po godzinach poświęcić rodzinie. Tyle, że nie dotyczy to chyba zawodu weterynarza ;)
Etykiety:
apricot,
BOB,
Boogie Omne Trinum Perfectum,
CACIB,
champion,
CWC,
Ingarden Maja Jacek,
Krakow,
królewski,
Myslenice,
pudel duży,
Therios,
weterynarz,
wystawa psów rasowych,
zakopane
Lokalizacja:
Zakopane, Polska
piątek, 12 lipca 2013
Głupawka językowa :)
Od kilku dni weterynarz po godzinach usiłuje wywiązać się ze zobowiązania napisania dwuczęściowego artykułu o niedokrwistości, zwanej z obca anemią. Z wiszącymi na plecach dziećmi, przypalającą się na gazie zupą i kuszącymi widokami koni jest to rzecz niełatwa, żeby nie powiedzieć niebywale trudna. Można utknąć w pół zdania, bo... trudno znaleźć odpowiednie słowo. Szczególnie, jak się korzysta z obcej literatury. Taka na przykład refractory anemia. Wrzucam hasło refractory do słownika internetowego ling.pl i widzę:
nieposłuszny
odporny
buntowniczy
uporczywy
uparty
oporny
krnąbrny
rogaty
niesforny
ogniotrwały
Według słownika krnąbrny może być więzień, ogniotrwały materiał, rogata dusza, ale anemia? Chociaż czasami to faktycznie, wszystkie w/w określenia pasują. Podajemy jeden lek, potem drugi i nic. Dopiero jak wyciągniemy armatę w postaci chemii udaje się opanować sytuację.
A potem dzieci idą spać i weterynarz stuka się w głowę. No przecież oczywiste, to chodzi o niedokrwistość oporną na leczenie!
p.s. Osobnym zagadnieniem jest różnica między polską niedokrwistością, a obcą "anemią". Swoje baty od recenzentów za to już zebrałam ;) Ale to już jest zupełnie inna opowieść...
Etykiety:
anemia,
hematolog,
hematologia weterynaryjna,
Ingarden Maja Jacek,
koty,
Krakow,
lekarz weterynarii,
Myslenice,
niedokrwistość,
onkolog,
Przychodnia Weterynaryjna,
psy,
refractory,
Therios,
weterynarz
Lokalizacja:
Myślenice, Polska
wtorek, 9 lipca 2013
Rekreacja: komplement, czy obelga?
Weterynarz po godzinach często jeździ konno, więc znowu wraca temat jeździecki.
Mój mąż usłyszał ostatnio: "niejeden rekreant chciałby tak skakać". Miał to być komplement, a zabrzmiało, hmmm... nieszczególnie. Ale czy na pewno?

W światku jeździeckim "rekreacja" oznacza gorszy sort jeździecki. a jak już komuś się zdarzy skoczyć przeszkodę większą od 50 cm, to zaczyna myśleć o sobie jak o sportowcu.
A kim tak naprawdę jest jeździec rekreacyjny? Moim zdaniem to osoba, która jeździ dla przyjemności. Nie dla wyników, nie ma to być sposób na życie. Dla przyjemności można skakać, można trenować amatorsko ujeżdżenie, można startować w rajdach. Bez presji, tylko po to, żeby przechodzić przez kolejne etapy. Można być naprawdę dobrym, można zdobywać medale i kolekcjonować floo. Ale przede wszystkim jest to miłe spędzanie wolnego czasu, a nie zawód.
Chciałabym, żeby moje dzieci dobrze jeździły konno, bo dobrze znaczy... bezpiecznie. Ale nie chcę, żeby jeździły wyczynowo. Ale chciałabym, żeby potrafiły przejechać prosty czworobok i przeskoczyć przeszkodę ok. 100 cm. A najbardziej chciałabym, żeby nauczyły się rozmawiać z końmi i rozumieć z nimi bez słów. I niech bez wstydu myślą o sobie: "jestem jeźdźcem rekreacyjnym".
Mój mąż usłyszał ostatnio: "niejeden rekreant chciałby tak skakać". Miał to być komplement, a zabrzmiało, hmmm... nieszczególnie. Ale czy na pewno?

W światku jeździeckim "rekreacja" oznacza gorszy sort jeździecki. a jak już komuś się zdarzy skoczyć przeszkodę większą od 50 cm, to zaczyna myśleć o sobie jak o sportowcu.
A kim tak naprawdę jest jeździec rekreacyjny? Moim zdaniem to osoba, która jeździ dla przyjemności. Nie dla wyników, nie ma to być sposób na życie. Dla przyjemności można skakać, można trenować amatorsko ujeżdżenie, można startować w rajdach. Bez presji, tylko po to, żeby przechodzić przez kolejne etapy. Można być naprawdę dobrym, można zdobywać medale i kolekcjonować floo. Ale przede wszystkim jest to miłe spędzanie wolnego czasu, a nie zawód.
Chciałabym, żeby moje dzieci dobrze jeździły konno, bo dobrze znaczy... bezpiecznie. Ale nie chcę, żeby jeździły wyczynowo. Ale chciałabym, żeby potrafiły przejechać prosty czworobok i przeskoczyć przeszkodę ok. 100 cm. A najbardziej chciałabym, żeby nauczyły się rozmawiać z końmi i rozumieć z nimi bez słów. I niech bez wstydu myślą o sobie: "jestem jeźdźcem rekreacyjnym".
wtorek, 25 czerwca 2013
"Czary-mary"
![]() |
Stawy biodrowe opisanej w tekście pacjentki. Brzydkie, to mało powiedziane... Praktycznie ich nie ma. |
Anegdota na dziś:
Do Theriosa wchodzi klient uśmiechnięty od ucha do ucha.
"Pamięta pani moją sunię? Tą, która chodzić nie mogła... Biega jak szalona, a to już minął prawie rok!
Chciałbym taką samą terapię dla mojej babci, z którą lekarze ludzcy nie mogą sobie poradzić..."
Sunia jest ogromną, 60-kilogramową bernardynką. W 2012 roku, w wieku 10 lat, trafiła do nas z ropomaciczem. Było źle, tym bardziej, że rozwinęła się ostra niewydolność nerek. Jakoś się pozbierała. Potem pojawiła się kulawizna. Zdjęcie rtg wykazało zaawansowaną dysplazję. Cudem było to, że sunia w ogóle chodziła. Niestety, ze względu na problemy z nerkami nie można było podać standardowych leków przeciwzapalnych i przeciwbólowych. Mój małżonek (Jacek Ingarden) zastosował "czary-mary" i sunia się poprawiła (bo o naprawieniu nie mogło być mowy...). Przez prawie rok nie wiedzieliśmy, co się z nią dzieje. Teraz już wiemy :)
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Bzyczące co-nieco...
Lubię miód i lubię pszczoły, ale
jakoś niekoniecznie w najbliższym sąsiedztwie. Za to pszczoły
lubią mnie. Pokazały to szczególnie kilka dni temu, kiedy pojawiły
się w postaci byczącej chmury nad naszym ogrodem. Pojawiły się
i... zostały w postaci rogatej kuli zawieszonej na drzewie.
Sąsiadka, autorytet w dziedzinie pszczelarstwa, do której
zadzwoniłam po ratunek, stwierdziła: „pszczoły są jak
dzieci...”. Hmmm... cokolwiek to znaczy, bo dzieci są różne i
nieprzewidywalne, szczególnie te dojrzewające...
Poszukiwania właściciela roju spełzły
na niczym. Pomyślałam, że biedne te pszczoły, których nikt nie
chce. Źle im na naszej sośnie nie było, ale w końcu ile mogą tak
wisieć? Na szczęście znalazł się litościwy pszczelarz, który
przyjechał z ulem pod pachą i zabrał rój do swojej pasieki.
Widowisko było przednie. Pszczelarz siedział na drzewie z ulem na
rękach, pszczoły łaziły po nim, on od czasu do czasu potrząsał
pszczelą rodziną. Kibicował mu niezły tłumek pszczelich
ignorantów w postaci naszej całej rodziny i grupy sąsiadów.
Pszczoły pojechały do nowego domu, a nam trochę brakuje bzyczenia na sośnie... Teraz czekamy z niecierpliwością na miód od „naszych” pszczół ;)
sobota, 8 czerwca 2013
Czy kastracja królic jest bezpieczna? Dlaczego kastrujemy samice królików?
Królice kastrujemy zdecydowanie rzadziej niż suczki i kotki. Dlaczego?
A z drugiej strony czy operacyjne usunięcie gonad u tego gatunku ma jakieś zalety? U samców usunięcie jąder bywa koniecznością, szczególnie z powodu ich agresywnego zachowania. A jak to jest z samicami?
![]() |
Dr Jacek Ingarden operuje królicę, dr Krysia Skiersinis monitoruje znieczulenie |
Otóż kastracja chirurgiczna zapobiega chorobom narządu rodnego takim jak nowotwory, czy zapalenia macicy, a także pozytywnie wpływa na psychikę. Królice są spokojniejsze, mniej agresywne i bardziej przywiązane do właściciela. Lepiej dogadują się ze swoimi króliczymi towarzyszami i łatwiej uczą się czystości. Kastracja jest najskuteczniejszą metodą antykoncepcyjną, co jest ważne szczególnie dlatego, że u samic królika owulacja jest prowokowana kopulacją i trudno ustalić okresy, kiedy królik jest płodny, a kiedy niepłodny.
Jednak nie zawsze zabieg przebiega tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Bywa, że tradycyjnego, domięśniowego znieczulenia króliki nie przeżywają. Rozwiązaniem jest znieczulenie wziewne, które rutynowo jest w THERIOSie stosowane u królików. Króliki krótko śpią i szybko się budzą, w zasadzie od razu po odłączeniu od izofluranu.
![]() |
Podwójna macica u samicy królika: dwie macice uchodzą do jednej pochwy. |
Ostatnio trafiły do nas dwie urocze królice na zabieg chirurgicznej kastracji. Wszystko przebiegło zgodnie z planem. Indukcja, maska, zabieg, wybudzenie. Ledwo zdążyłam zrobić zdjęcia :) Ale udało się i możecie teraz zobaczyć, że specyficzna podwójna macica (uterus duplex), będąca rozwojowo gdzieś pomiędzy kangurem i psem, to nie wymysł szalonych naukowców ;)
Więcej informacji o samym zabiegu znajdziecie na naszej stronie internetowej PW THERIOS>>>
Etykiety:
agresja u samców,
bezpieczna narkoza wziewna,
Ingarden Maja Jacek,
kastracja królika,
Krakow,
królik,
króliki,
lekarz weterynarii,
Myslenice,
Przychodnia Weterynaryjna,
sterylizacja,
Therios,
weterynarz
Lokalizacja:
Myślenice, Polska
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Powstał blog Boogaskowy :)
Mój Boogie Championem Polski :)
Właściwie to już od ponad pół roku, ale tak sobie właśnie o tym przypomniałam ;-)
Pełne imię to: Boogie Omne Trinum Perfectum, hodowca Anna Kułyk. Ania jest też autorką załączonego zdjęcia Boogiego oraz jego fryzury.
Jest reproduktorem. Też od dawna :) Oczywiście jest najwspanialszy, najpiękniejszy i cały naj... Również w oczach sędziów :)
Jak ktoś będzie chciał go poznać, to najbliższą wystawę mamy zaplanowaną na 30 czerwca w Bielsku-Białej. Wkrótce w internetowym eterze pojawi się Boogaskowy blog, o czym nie omieszkam się poinformować wielbicieli mojego pudliszona :)
Pełne imię to: Boogie Omne Trinum Perfectum, hodowca Anna Kułyk. Ania jest też autorką załączonego zdjęcia Boogiego oraz jego fryzury.
Jest reproduktorem. Też od dawna :) Oczywiście jest najwspanialszy, najpiękniejszy i cały naj... Również w oczach sędziów :)
Jak ktoś będzie chciał go poznać, to najbliższą wystawę mamy zaplanowaną na 30 czerwca w Bielsku-Białej. Wkrótce w internetowym eterze pojawi się Boogaskowy blog, o czym nie omieszkam się poinformować wielbicieli mojego pudliszona :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)