środa, 3 lutego 2016

Wysiadywania dzień zerowy

Weterynarz wpadł na pomysł, że samodzielnie będzie wysiadywać jajka. Wszystko ku zgrozie jednej części rodziny i radości drugiej. Mąż, też weterynarz, załamał ręce i próbował się oprotestować, jednak bezskutecznie. Uległ jak zawsze ;)
Wysiadywanie jajek składa się z kilku etapów i wymaga pewnych przygotowań. Po pierwsze, trzeba podjąć trudną decyzję, po co chcemy wysiadywać jajka. Czy chodzi o więcej kur, więcej tuszek, więcej jajek, czy po prostu więcej frajdy. Decyzja dla miłośnika zwierząt niezwykle trudna. Ale rodzina oprócz dóbr duchowych (czyli wysiadywanie dla frajdy) krzyczy jeść, a domowa kurka i domowe jajko są dla dzieci zdecydowanie zdrowsze niż plastikowe, nafaszerowane chemią produkty dostępne w sklepach. Na razie numerem jeden jest frajda, w drugiej kolejności jajka, a potem... zobaczymy.
Przygotowania rozpoczęły się już kilka miesięcy temu. Weterynarz nafaszerował się potężną dawką wiedzy i zrobił pierwszy krok: zamówił inkubator i owoskop. Inkubator, jak nazwa głosi służy do inkubacji, czyli wysiadywania jajek. Owoskop to odpowiednik usg u ludzi: kontrola rozwoju małej istotki, która mieszka wewnątrz.
Kolejna decyzja: kiedy i jak. Serce krzyczało, żeby jak najszybciej, rozsądek kazał czekać. Zwyciężył rozsądek. Do tematu wróciliśmy w styczniu. Najlepszym miejscem do poszukiwania jajek dla takiego ignoranta w temacie wysiadywania jak autorka tekstu zostało... allegro. Klik „jajka” w dziale Dom i Ogród > Żywe zwierzęta wykazał duże bogactwo ofert. Po długich rozmyślaniach wybór padł na jajka zielononóżek z certyfikatem pochodzenia. Zielononóżka była wyborem oczywistym, bo weterynarz ma ciągoty patriotyczne, a trudno o bardziej patriotyczną kurkę niż zielononóżka. Ale... Właśnie, najgorsze jest zawsze to nieszczęsne „ale”. Ale hodowca zażądał kontaktu telefonicznego przez zakupem. No to zadzwoniłam. Pan był bardzo miły i bardzo ekspresyjnie opowiadał o swoich kurkach, jajkach i wysiadywaniu. W efekcie zamiast 10 jajek kupiłam ponad 30, w tym nie tylko patriotyczne zielononóżki, ale też jakieś inne, bardziej egzotyczne. Są też takie, które mają wyglądać jak wcielone diabły, z grzebieniami w kształcie diablich rogów i rosochatą czupryną... Rasy będę przedstawiać stopniowo w kolejnych dniach, żeby wypełnić nudne oczekiwanie na wyklucie ;)

Jajka zostały przywiezione przez kuriera i odłożone na 24 godziny w temperaturze pokojowej, w spokojnym miejscu. W tym czasie uruchomiliśmy inkubator, żeby ustabilizować temperaturę i wilgotność. Jutro kolejny etap, czyli... dzień pierwszy wysiadywania :D 


  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz