Weterynarz wpadł na pomysł, że
samodzielnie będzie wysiadywać jajka. Wszystko ku zgrozie jednej
części rodziny i radości drugiej. Mąż, też weterynarz, załamał
ręce i próbował się oprotestować, jednak bezskutecznie. Uległ
jak zawsze ;)
Wysiadywanie jajek składa się z kilku
etapów i wymaga pewnych przygotowań. Po pierwsze, trzeba podjąć
trudną decyzję, po co chcemy wysiadywać jajka. Czy chodzi o więcej
kur, więcej tuszek, więcej jajek, czy po prostu więcej frajdy.
Decyzja dla miłośnika zwierząt niezwykle trudna. Ale rodzina
oprócz dóbr duchowych (czyli wysiadywanie dla frajdy) krzyczy jeść,
a domowa kurka i domowe jajko są dla dzieci zdecydowanie zdrowsze
niż plastikowe, nafaszerowane chemią produkty dostępne w sklepach.
Na razie numerem jeden jest frajda, w drugiej kolejności jajka, a
potem... zobaczymy.
Przygotowania rozpoczęły się już
kilka miesięcy temu. Weterynarz nafaszerował się potężną dawką
wiedzy i zrobił pierwszy krok: zamówił inkubator i owoskop.
Inkubator, jak nazwa głosi służy do inkubacji, czyli wysiadywania
jajek. Owoskop to odpowiednik usg u ludzi: kontrola rozwoju małej
istotki, która mieszka wewnątrz.
Kolejna decyzja: kiedy i
jak. Serce krzyczało, żeby jak najszybciej, rozsądek kazał
czekać. Zwyciężył rozsądek. Do tematu wróciliśmy w styczniu.
Najlepszym miejscem do poszukiwania jajek dla takiego ignoranta w
temacie wysiadywania jak autorka tekstu zostało... allegro. Klik
„jajka” w dziale Dom i Ogród > Żywe zwierzęta wykazał duże
bogactwo ofert. Po długich rozmyślaniach wybór padł na jajka
zielononóżek z certyfikatem pochodzenia. Zielononóżka była
wyborem oczywistym, bo weterynarz ma ciągoty patriotyczne, a trudno
o bardziej patriotyczną kurkę niż zielononóżka. Ale... Właśnie,
najgorsze jest zawsze to nieszczęsne „ale”. Ale hodowca zażądał
kontaktu telefonicznego przez zakupem. No to zadzwoniłam. Pan był
bardzo miły i bardzo ekspresyjnie opowiadał o swoich kurkach,
jajkach i wysiadywaniu. W efekcie zamiast 10 jajek kupiłam ponad 30,
w tym nie tylko patriotyczne zielononóżki, ale też jakieś inne,
bardziej egzotyczne. Są też takie, które mają wyglądać jak
wcielone diabły, z grzebieniami w kształcie diablich rogów i
rosochatą czupryną... Rasy będę przedstawiać stopniowo w
kolejnych dniach, żeby wypełnić nudne oczekiwanie na wyklucie ;)
Jajka zostały przywiezione przez
kuriera i odłożone na 24 godziny w temperaturze pokojowej, w
spokojnym miejscu. W tym czasie uruchomiliśmy inkubator, żeby
ustabilizować temperaturę i wilgotność. Jutro kolejny etap,
czyli... dzień pierwszy wysiadywania :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz