Oficjalne prześwietlenie jaj ma mieć
miejsce dzisiaj wieczorem. Ale już wczoraj po cichu, w tajemnicy
przed rodziną, uruchomiłam owoskop i zaglądnęłam do części
jajek. Głównie po to, żeby się dzisiaj nie zbłaźnić, bo w
końcu robię za autorytet jajeczny. To ja wymyśliłam kury i ja
podjęłam wyzwanie wysiadywania. Wyjęłam kurze usg, czyli owoskop
i zaczęłam zaglądać. Najpierw duże jajo zielononóżki. Jest!
Ciemna plamka i opisywana w mądrych źródłach sieć naczyń
krwionośnych. Plamka nawet się trochę kręci. Hurra, żyje! Ok,
teraz mała zielononóżka, czyli takie jajo "połóweczka".
Niby każą takie eliminować, ale jak się z tego małego coś
wykluje, to będzie większa radość. Jest, żyje! Żyły też
appenzellerki i australopteki, podobnie leghorny. Sprawdziłam tylko
kilka, żeby rodzina żalu nie miała. Potem z drżącym sercem
sięgnęłam po nasze, zniesione w naszym kurniku przez nasze kury,
zapłodnione przez naszego koguta... Emocje sięgnęły zenitu.
Uwaga, uwaga.....
Klops
Puste :( Pierwsze, drugie, trzecie i
czwarte...
Dostały jeszcze kilka dni szansy, bo
też do inkubatora zostały włożone dzień później. Jak nie to
klops, a raczej... jajecznica...
Obwiniony został nasz kogut, Tyson.
Przegrał wojnę z Elegancikiem, potem dostał szansę na
rehabilitację. Tak to jest z tymi nadmuchanymi, kolorowymi facetami.
Dużo słów, mało treści. Kolorowa marynarka, nadmuchane mięśnie
i wypachniona broda to nie wszystko. Potwierdziła się teoria
profesora Dubiela, który zawsze podkreślał, że najlepszy
reproduktor to nie ten cukiereczek, tylko śmierdzący, niedomyty
lump... Tylko skąd ja teraz wezmę śmierdzącego, niedomytego
koguta??? Na targu widziałam ostatnio same jakieś takie
nie-do-końca zdrowo wyglądające, a dorodnie wyglądały tylko...
króliki. Ale królik się nie nada...
W temacie kur, ale już z nieco innej
beczki, to dzisiaj spotkałam sąsiadkę. Pochwaliłam się pomysłem
na drobiowy przychówek i wybiegając w przyszłość podzieliłam
się wątpliwościami dotyczącymi pozbawiania życia
nadprodukowanych kurek. Sąsiadka uśmiechnęła się szeroko i
stwierdziła, że mogę na nią liczyć. Dostarczę kurki, a odbiorę
wypatroszone i pozbawione piór tuszki. Moje sumienie zawyło, ale
rozsądek zneutralizował obiekcje sumienia.
Na razie wysiadujemy, potem
zobaczymy...
A dla fanów koncertów drobiowych
filmik ekstra ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz