wtorek, 13 lutego 2018

Weterynarz sadzi... lasy w słoiku

Weterynarz lubi nowe wyzwania. Wydawałoby się, że trudno znaleźć dziedziny, w których nie maczałam palców. Ale muszę przyznać, że mam od lat poważną piętę achillesową – kwiatki. Regularnie podejmuję próby założenia ogródka i hodowania roślin. Najlepiej mi poszło z cebulą w doniczce – na jej szczęście została zjedzona, zanim zdążyła zwiędnąć. Chęci są, a ręki do zielonego niestety brak. 

Pomna mojej słabości postanowiłam, że czas na kolejne podejście do zielonego. Na stronie myślenickiego MOKiSu znalazłam informację o warsztatach hodowania... lasu w słoiku. Miało być łatwo, efektownie i bezproblemowo. Do tego wizja pięknego słoja z kolorową zawartością, który podbije serca klientów Przychodni Weterynaryjnej THERIOS. Hmmm... kuszący pomysł. Zapisałam się na warsztaty razem z córkami. Córki początkowo protestowały, bo w tym wieku myśli się o chłopakach, imprezach, strzelaniu i wspinaczce, a nie o grzebaniu w ziemi, ale wydawszy z siebie kilka głębokich westchnień łaskawie się zgodziły na towarzyszenie nawiedzonej matce.

Warsztaty prowadził sympatyczny pan Piotr Szewczyk. Na sali czekały na nas rzędy pięciolitrowych słoików, worki z kamykami i ziemią oraz niezliczona ilość zielono-kolorowych roślin. Nasza trójeczka pilnie wykonywała kolejne etapy leśnych prac w miniaturze podsypując, sadząc i upychając. Na końcu z radością usłyszałam instrukcję dalszej pielęgnacji mojego lasu: raz w miesiącu wlać dwie łyżki wody. I od czasu do czasu pogadać ze słoikiem.


Podsumowując: polecam lasy w słoikach! Na razie, po 24 godzinach, nasze rośliny żyją i nadal pięknie się prezentują. Efektowne, nadają się na prezent i ozdobę, a przy tym bardzo proste w produkcji i obsłudze. Będąc w THERIOSie zapytajcie, jak się mają nasze słoiki i może zaprzyjaźnicie się z ich mieszkańcami?