niedziela, 6 maja 2018

Wizyta u prawdziwego przyrodnika – edycja 2018



Maj to idealny miesiąc na wiosenną wizytę w magicznym Kocmyrzowie, u profesora Andrzeja Dubiela. Tradycyjnie był czas na pogawędki historyczno-przyrodnicze i obowiązkowy obchód włości profesorskich. Gospodarstwo stale się rozwija. Tym razem poznaliśmy sympatycznego boćka ze złamanym skrzydłem i całkiem pokaźne stado muflonów. Hodowla powiększyła się też o kilka kolorowych bażantów, których nazw nie zapisałam. 


Maj to miesiąc obsypanych kolorowym kwieciem azalii, których w starym sadzie nie brakuje. Najmłodsze latorośle poszerzyły wiedzę przyrodniczą o kolejne gatunki roślin oglądając, dotykając i wąchając dziesiątki kwiatów, krzewów i drzew. Największe powodzenie miały konwalie, lilaki i miłorząb, który przyciągał uwagę swoimi wachlarzowatymi liśćmi połyskującymi w promieniach słońca. 


Na pożegnanie zostaliśmy obdarowani dwoma zgrzewkami perliczych jajek – już dzisiaj zostaną umieszczone w inkubatorze, a po wykluciu powędrują do kolejnego zarażonego pasją drobiową naszego znajomego – Ryszarda.



wtorek, 1 maja 2018

Czekoladowo-pomarańczowe mydło "na otarcie łez"


W temat mydła wsiąkłam jak w gąbkę. Nowe przepisy, nowe kolory, nowe zapachy. Jak osiągnąć super efekt wizualny i kosmetyczny bez użycia chemii? Da się, chociaż całkiem sporo tu miejsca na próby i błędy. Na przykład ostatnia wpadka – mydło pokrzywowe. Miało być najlepsze na świecie, a wyszedł paskudny beton... Na pocieszenie powstało wspaniałe mydło czekoladowo-pomarańczowe – obłędnie pachnące, o samych cudownych właściwościach. Chociaż, jak mówiła nam nasza mydlana instruktorka Kasia, autorka świetnego blogu "Mydło w domu": mydło nie pielęgnuje, tylko myje – i to jest jego zadanie. Do pielęgnacji są kremy, balsamy i inne cuda. No, ewentualnie mydło potasowe, wzbogacone różnymi dodatkami.
Oto skład mojego czekoladowego cuda:
  • oliwa pomace (35%)
  • olej słonecznikowy – w postaci maceratu mniszkowego (10%)
  • masło kakaowe (10%)
  • olej kokosowy (20%)
  • masło shea (15%)
  • olej ryżowy (5%)
  • olej z awokado (5%)
Niewielkie braki w olejach uzupełniłam olejem z krokosza balwierskiego – maksymalnie 2% całości. Skorzystałam z kalkulatora mydlanego ze strony soapcalc.net. 

Do tego dodałam łyżkę bieli tytanowej (żeby ograniczyć żółty odcień najjaśniejszej warstwy), glinkę różową i naturalne kakao – wszystko rozpuszczone w oleju migdałowym.

Teraz mydło leżakuje, a ja od czasu do czasu chodzę sobie powdychać cudowny aromat czekoladowo-pomarańczowy. Ciekawe, ile z tego aromatu zostanie do czasu całkowitego dojrzenia mydła.

A w związku z tym, że mydlany składzik coraz bardziej się rozwija, a wręcz śmiało powiem, że zaczyna pękać w szwach, postanowiłam, że w THERIOSie powstanie zielony kącik – z możliwością zakupu moich super-zdrowych mydeł i innych wytworów na bazie mydła. Na razie pozytywne testy przeszły: pasta do prania (wersja nr 2, bo wersja nr 1 nie zdała egzaminu), płyn do mycia naczyń, mydło do golenia (dla męża) i mydło do mycia (na bazie mydła potasowego). Wszystkie w skali 1-10 dostały pomiędzy 9 a 10 punktów :D