piątek, 24 lipca 2015

Specjaliści od spraw trudnych i nietypowych? Z życia THERIOSa...

Nie każdy pacjent z zapaleniem skóry i uszu ma w Przychodni Weterynaryjnej THERIOS robione badania krwi i serię badań obrazowych. Ale na pewno każdego "trudnego" pacjenta traktujemy indywidualnie, pamiętając, że skóra i oczy są odzwierciedleniem zdrowia organizmu. Dzisiaj miałam dwóch ciekawych pacjentów, którzy w mistrzowski sposób oszukali swoich lekarzy. Na szczęście oba psiaki zostały do nas przysłane na konsultację, jako do specjalistów od spraw trudnych i nietypowych ;)

Pacjent nr 1: 3-letni owczarek niemiecki mix. Urocza, chociaż bardzo szczekliwa dziewczyna. Skierowana do PW THERIOS z powodu wybroczyn na skórze i podejrzenia chłoniaka. Na skórze suni pojawiły się wybroczyny, doszło do zapalenia mięśni skroniowych. Lekarz prowadzący zastosował steryd, który doprowadził do wycofania się większości objawów, ale ze względu na postępujący zanik mięśni zalecił konsultację. Charakterystyczne zmiany we krwi skłoniły nas do wykonania testu "trzustkowego", który wykazał silne zapalenie trzustki. A trzustka często bywa przyczyną problemów immunologicznych. Tylko skąd zapalenie trzustki u psa w świetnej kondycji, dobrze odżywianego, zadbanego? Dopiero pod koniec wizyty właściciele przypomnieli sobie, że kilka tygodni wcześniej ich psisko zjadło 0,5 kilograma cukru trzcinowego, który jest dla psów silną toksyną. Dzisiejsza kontrola wykazała znaczną poprawę parametrów biochemicznych i morfologicznych krwi. Kolejna kontrola za miesiąc...

Pacjent nr 2: 12-letni beagle. Przyjechał z powodu zapalenie uszu i skóry na głowie. Skóra na głowie w zasadzie już się goi, gorzej z uszami, które nie odpowiadają na podawane leki. Problem z uszami pojawił się 2-3 lata temu, problem skórny jest świeży, zaledwie kilkutygodniowy. Były kilkakrotnie robione badania krwi, które wykazały wyłącznie wzrost fosfatazy zasadowej. Co zrobiłam? Oglądnęłam psiaka od stóp do głów. Zaniepokoił mnie twardy brzuch i przetłuszczona skóra w miejscach zapalenia. Równolegle z badaniami cytologicznymi zarządziłam badania krwi, usg i rtg. I co się okazało? W uszach swierdziłam bakterie, na które rzadko stosowane wcześniej leki działają (do potwierdzenia bakteriologią), we krwi niedokrwistość, a w usg i rtg... smutna niespodzianka: ogromny guz, wypałniający całą lewą stronę brzucha, spychający jelita i pozostałe narządy... 17 centymetrów guza, który nie dawał żadnych objawów! Na razie... Do guza w brzucha dołączył niewielki guz w jądrze. I tym sposobem pacjent dermatologiczny stał się pacjentem onkologicznym. Dalszy plan: podleczyć uszy i usunąć guzy. Skóra stała się problemem drugorzędowym.

Umiejętność oceny całego pacjenta to zasada, którą jeszcze jako studentce wpajał mi mój mąż. "Macica nie wisi na płocie" powtarzał (i powtarza) wielokrotnie. Nie ma leczenia jednego narządu. Problem skórny nie zwalnia nas od omacania brzucha, czy osłuchania pacjenta. Tym się kierujemy i dzięki temu od czasu do czasu wyłapujemy takie biologiczne "zmyłki".





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz