Dwóch porannych pacjentów w kolorze…
niebieskim. Przyszli jednocześnie, szkoda, że nie było możliwości
zrobienia im razem zdjęć, bo kolorystycznie dobrani byliby
idealnie. Niebieski nr 1 to piękny Brytyjczyk, starszy pan z
niewydolnością nerek. Trafił do nas z polecenia naszego kolegi - weterynarza. Kot czuł
się źle, wyniki nerkowe rokowały też nie najlepiej (kreatynina
5,15 mg/dl, mocznik 124 mg/dl), do tego niski potas. Zostaliśmy jego
ostatnią szansą i… wyrocznią. „Jak uznacie, że nie ma sensu
dalsza walka, to trzeba będzie go uśpić”. Nie uśpiliśmy. Po
kilku dniach kreatynina spadła o prawie 1, mocznik o 20 i kocisko
zaczęło jeść. Elektrolity stabilne. Walka jeszcze się nie
skończyła i nie wiemy, czy ją wygramy, ale dobre samopoczucie
pacjenta jest najlepszym dowodem, że decyzja była dobra i warto
było spróbować
Drugi „niebieski” do nasza stara
dobra znajoma Szina. 11 miesięcy temu przyjechała do nas z kostniako-mięsakiem kości (osteosarcoma). Dodatkowym stresem była
choroba serca, którą zdiagnozowaliśmy przed zabiegiem. Doktor
Jacek Ingarden podjął wyzwanie anestezjologiczno-chirurgiczne i
zoperował pacjentkę. Potem przyszedł czas na chemioterapię, którą
Szina zniosła bardzo dobrze. Mimo obaw o sprawność po amputacji
łapy sunia radzi sobie doskonale. Jest aktywna, bawi się, chętnie
spaceruje. Tylko podczas ponadtrzydziestostopniowych upałów nie
chciała wychodzić z domu, ale jest to zrozumiałe
W najbliższym czasie czeka ją jeszcze jeden zabieg, ale liczymy na
kolejne miesiące szczęśliwego życia…
Tradycyjnie prosimy, ślijcie duuużo dobrych myśli dla tych wyjątkowych "niebieskich" pacjentów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz