Poniżej kilka zdjęć w bitki koguciej i filmik :)
...czyli rzecz o codziennym życiu lekarza weterynarii. Trochę o pracy, trochę o pasjach, trochę o rodzinie...
wtorek, 14 kwietnia 2015
And the winner is...
Mój Tyson poległ... To znaczy nie całkiem, nie na śmierć, na szczęście. Ale poniósł sromotną klęskę. Elegancik, który wydawał się mało samczy i mniej wojowniczy poszedł po rozum do głowy i do kolejnej bitki lepiej się przygotował. Już nie skakał bez sensu, tylko wziął się na sposób - wykombinował, że przeciwnika trzeba unieruchomić przez zawieszenie się na jakiejś zwisającej wrażliwej części ciała. A Tyson przyciągał wzrok wspaniałymi dzwonkami... I na tych dzwonkach właśnie uwiesił się Elegancik. A jak złapał, to nie puścił. Tyson został unieruchomiony, uziemiony i przepędzony. Snuje się teraz po wybiegu i z zazdrością spogląda na harem swojego niedoszłego kumpla. Elegancik zaś dumnie przechadza się wśród kur od czasu do czasu oznajmiając całemu światu swoje zwycięstwo.
Poniżej kilka zdjęć w bitki koguciej i filmik :)
Poniżej kilka zdjęć w bitki koguciej i filmik :)
Etykiety:
dobry,
klinika,
koguty,
kury,
lecznica weterynaryjna,
najlepszy,
onkolog dla psów,
przychodnia,
rtg,
Therios,
w myślenicach,
walka kogutów,
weterynarz,
z myślenic
Lokalizacja:
Myślenice, Polska
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Z perspektywy czasu: oba koguty okazały się beznadziejne... Prawda wyszła na jaw po ataku lisa. Elegancik schował się w kurniku i udawał, że go nie ma. Tyson wprawdzie próbował bronić stada, ale po znalezieniu martwej kury okazał się podłym... nekrofilem...
OdpowiedzUsuń