piątek, 29 lipca 2016

Niebezpieczna przygoda Leo

Leo ma niespełna 5 miesięcy. Do niedzieli był radosnym, beztroskim kociakiem. W niedzielę rozpoczął się jego feralny tydzień. Właścicielka zauważyła wymioty i wybrała się do pobliskiej lecznicy weterynaryjnej. Kociak dostał leki i kroplówkę. Niestety, poprawy nie było. Wykonane zostało usg, podobno wszystko było w najlepszym porządku. Kociak jednak czuł się coraz gorzej – był słaby, nie interesował się otoczeniem i szybko tracił masę ciała. Do nas trafił z wystającymi żebrami i kręgosłupem, wyglądający jak zlepek nieszczęść, a do tego pachniał jak... szambo. Wspólnie z właścicielami podjęliśmy decyzję: robimy badania, nawadniamy i operujemy.

Operacja ze względu na zły stan naszego pacjenta była wykonywana w ryzyku, jednak nie było wyjścia. Decyzja okazała się słuszna – jelito czcze Leona okazało się wgłobione, czyli wsunięte w dalszy odcinek jelita i zaklinowane, a jego spora część była objęta martwicą. Doktor Jacek usunął purpurowo-czarny fragment i zszył oba końce.


Noc minęła spokojnie. Kociak początkowo nie reagował na kontrolne badania. Dopiero około 4 nad ranem po raz pierwszy wykazał objawy buntu przeciwko pomiarowi temperatury. Następnego dnia dostał pierwszych kilka kropli wody, którą chętnie wypił. Jutro czeka go pierwszy płynny posiłek. Jak jelita podejmą pracę, w sobotę wróci do domu.



  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz