poniedziałek, 6 czerwca 2016

O Szinie walecznej...

Szina swoją walkę o życie zaczęła w październiku 2014 roku. Najważniejszy problem, z którym trafiła do THERIOSa to złośliwy nowotwór łapy, kostniakomięsak. Zapadła trudna decyzja o amputacji. Czy olbrzymi dog niemiecki poradzi sobie na trzech łapach? Czy warto walczyć o niecały rok życia? Dodatkowym problemem okazała się zaawansowana kardiomiopatia i padały kolejne pytania: czy sunia przeżyje operację? Czy po amputacji łapy chore serce da radę pracować na jeszcze większych obrotach? Wspólnie z właścicielem podjęliśmy decyzję: walczymy. Widać było u naszej pacjentki wielką wolę życia i nikt nie miał serca odmówić jej pomocy...

Operacja przebiegła bardzo dobrze i już następnego dnia właściciel zadzwonił z informacją, że Szina radośnie kica na trzech łapach. Potem chemia... sześć kroplówek, brak objawów ubocznych. W styczniu na skórze pojawiły się guzki. Z duszą na ramieniu zdecydowaliśmy o kolejnym zabiegu. Kolejne powodzenie. Jeden z guzków okazał się mastocytomą, groźnym nowotworem skórnym, brzegi cięcia chirurgicznego czyste. Kolejnych kilka miesięcy minęło bez przygód, aż do sierpnia. Usg wykazało guza śledziony. Znowu burzliwe dyskusje i kolejna decyzja – operujemy. Kolejny udany zabieg i szybka rehabilitacja, guz na szczęście nie przerzutowy. Szina mimo chorego serca świetnie znosiła każde znieczulenie. Oczywiście była traktowana wyjątkowo, leki były dobierane specjalnie dla jej chorego serduszka...

Niestety, nad naszą wyjątkową pacjentką zawisło fatum – kontrolne usg wykazało... ropomacicze. Początkowo leczyliśmy zachowawczo i na kolejne miesiące odnieśliśmy sukces. Ale po kolejnej cieczce ropomacicze wróciło i już nie można było odkładać kolejnej operacji. W styczniu 2016 roku, 15 miesięcy po pierwszej operacji, Szina znowu na stole operacyjnym... Zmieniona zapalnie macica usunięta, pacjentka po raz kolejny uratowana...

Tydzień temu nasza gwiazda trafiła do THERIOSa kolejny raz. Chudnie, jest słaba, ciężko oddycha. Podejrzenie przerzutów... Robimy zdjęcia i stwierdzamy płyn w klatce piersiowej. Płuca zatopione, ale płyn szybko ściągnięty. Oddech od razu się poprawił. Jeszcze badanie - zmodyfikowany wysięk charakterystyczny dla niewydolności krążenia, brak komórek nowotworowych. Dalsze badania potwierdziły, że problemem tym razem jest serce. Tyle wytrzymało, aż w końcu zaczęło się podawać. Tyle, że Szina wcale nie ma zamiaru odchodzić. Wygrać z rakiem, a przegrać z serduchem? Do dwóch lat brakuje nam jeszcze czterech miesięcy! Czy pobijemy kolejny rekord i wygramy kolejny kwartał życia? Walka trwa, pacjentka bardzo chce żyć, bo mimo wszystkich przygód życie Sziny jest radosne i beztroskie. Szina waleczna dalej walczy :)


Płyn z klatki piersiowej Sziny: przed odwirowaniem i po odwirowaniu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz