
Operacja przebiegła bardzo dobrze i
już następnego dnia właściciel zadzwonił z informacją, że
Szina radośnie kica na trzech łapach. Potem chemia... sześć
kroplówek, brak objawów ubocznych. W styczniu na skórze pojawiły
się guzki. Z duszą na ramieniu zdecydowaliśmy o kolejnym zabiegu.
Kolejne powodzenie. Jeden z guzków okazał się mastocytomą,
groźnym nowotworem skórnym, brzegi cięcia chirurgicznego czyste.
Kolejnych kilka miesięcy minęło bez przygód, aż do sierpnia. Usg
wykazało guza śledziony. Znowu burzliwe dyskusje i kolejna decyzja
– operujemy. Kolejny udany zabieg i szybka rehabilitacja, guz na
szczęście nie przerzutowy. Szina mimo chorego serca świetnie
znosiła każde znieczulenie. Oczywiście była traktowana wyjątkowo,
leki były dobierane specjalnie dla jej chorego serduszka...

Tydzień temu nasza gwiazda trafiła do
THERIOSa kolejny raz. Chudnie, jest słaba, ciężko oddycha.
Podejrzenie przerzutów... Robimy zdjęcia i stwierdzamy płyn w
klatce piersiowej. Płuca zatopione, ale płyn szybko ściągnięty.
Oddech od razu się poprawił. Jeszcze badanie - zmodyfikowany wysięk
charakterystyczny dla niewydolności krążenia, brak komórek
nowotworowych. Dalsze badania potwierdziły, że problemem tym razem
jest serce. Tyle wytrzymało, aż w końcu zaczęło się podawać.
Tyle, że Szina wcale nie ma zamiaru odchodzić. Wygrać z rakiem, a
przegrać z serduchem? Do dwóch lat brakuje nam jeszcze czterech
miesięcy! Czy pobijemy kolejny rekord i wygramy kolejny kwartał
życia? Walka trwa, pacjentka bardzo chce żyć, bo mimo wszystkich
przygód życie Sziny jest radosne i beztroskie. Szina waleczna dalej
walczy :)
![]() |
Płyn z klatki piersiowej Sziny: przed odwirowaniem i po odwirowaniu. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz