wtorek, 18 marca 2014

Poniedziałkowe dylematy...

To był trudny dzień. Ciągłe podejmowanie trudnych decyzji, które mogą zaważyć o życiu pacjenta. Wprawdzie chciałam opisać wizytę u szczeniaków, zdecydowanie byłoby łatwiej i przyjemniej. I pokazać kolejny "wierszyk" o Theriosie autorstwa właścicielki Gai. Ale pominąć taki dzień? Na szczeniaki i wiersz przyjdzie czas.

Dylemat 1:
Oto co zobaczyliśmy po nacięciu macicy...
Cenna hodowlana sunia, 67 dzień ciąży. W piątek w którejś z krakowskich lecznic stwierdzono obecność jednego płodu, jeszcze żywego. W weekend pojawił się ropny wyciek... Właścicielka bardzo prosi, że jeżeli będzie jakakolwiek szansa, żeby suczka miała jeszcze dzieci, to żeby ratować macicę. Ale najważniejsze jest bezpieczeństwo suczki. W trakcie cesarskiego cięcia dr Ingarden stwierdza, że płód jest w stanie rozkładu, macica w stanie nie najlepszym. Ale szansa jest. Usuwać, czy nie? Sunia jest w świetnej formie, wyniki badań m zupełnie dobre. Decyzja: ratujemy przyszłość hodowlaną pacjentki...

Dylemat 2:
Czyszczenie zębów u filigranowej "cziłałki". Właścicielka naciska, żeby było jak najtaniej, najlepiej, żeby całość (czyszczenie ultradźwiękami, usuwanie zębów, przegląd, badania, leki) zmieściły się w 100 PLN... Oszczędzić na znieczuleniu? A co jak maluch nie przeżyje? Nie podać koniecznego antybiotyku? Przy takim zapaleniu przyzębia mogłoby nawet dojść do sepsy. Upieramy się, że jak mamy porządnie zrobić to, co mamy, to robimy po swojemu. Właścicielka na szczęście się zgodziła :)

Dodatni wynik testu potwierdził zapalenie trzustki
Dylemat 3:
9-letnia Emi, skierowana na konsultację onkologiczną z powodu guzka na sutku i fatalnych wyników wątrobowych. Aż mnie kusiło, żeby pójść na łatwiznę. Podstawowe badania, leki "wątrobowe", za tydzień usunięcie guzka. Ale tak się nie da... Trzeba cierpliwie i po kolei. Najpierw 15 minut wywiadu. Potem badanie kliniczne i usg. W głowie zapala się czerwone światełko: "myśl, myśl, coś tu nie gra..." Potem znowu rozmowa i decyzja: sprawdzamy trzustkę. Jest! Niewydolność wątroby nie jest spowodowana przerzutami, tylko rozwinęła się wtórnie do zapalenia trzustki. Pierwsze objawy, takie delikatne, nie wzbudzające większych podejrzeń pojawiły się 3 miesiące temu... Jakby nie moje gotowanie mózgu, to Emi dostałaby leki, które mogłyby jej poważnie zaszkodzić...




Dylemat 4:
8-letnia labradorka, skierowana na konsultację onkologiczną z powodu mastocytomy. Guzy zostały usunięte, rany pooperacyjne zagojone. Powinna być szybka decyzja: chemia. Ale trzeba jeszcze porozmawiać i dokładnie oglądnąć sunię. Pod palce wpada niewielki guzek. No cóż, jak już znalazłam, to trzeba usunąć. Śródoperacyjna cytologia potwierdza najgorsze: kolejna mastocytoma... Jakby zostawić, to skuteczność chemioterapii na pewno byłby mniejsza. Tak czy inaczej rokowanie jest nie za dobre, bo guz komórek tucznych jest podstępny i zwodniczy.

Niepozornie wyglądający guzek skórny...
Po nacięciu już nie jest taki niepozorny. Cytologia potwierdziła mastocytomę.

Dylemat 5:
8-letni terier szkocki z rakiem pęcherza moczowego. Na usg wydawało się, że guz nie zajmuje dużego obszaru. Podjęliśmy decyzję o zabiegu. Po przecięciu pęcherza moczowego okazało się, że widoczna na usg zmiana jest pojedyncza, ale obejmuje okolicę ujścia moczowodów. A praktycznie cały pęcherz jest zajęty maleńkimi guzkami... Decyzja: zaszywamy. Kusiło zrobienie ciekawej operacji, plastyki ujść moczowodów, wycięcia połowy pęcherza. Ale zasada numer 1: dobro i komfort pacjenta jest najważniejsza. A komfort byłby zły. Lepiej wygoić to co jest i przyhamować nowotwór chemioterapią. Cudów nie będzie, ale jest szansa na przedłużenie życia nawet o rok...


Rak pęcherza moczowego "od środka".
Dr Jacek Ingarden operuje szkota...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz