Perliczki zamieszkały u nas dokładnie
rok temu, jako podarunek od profesora Andrzeja Dubiela. Były trzy:
dwie dziewczyny i chłopak. Dwie nakrapiane, jedna czarna. Profesor
powiedział, że za rok sprawdzi, czy dochowaliśmy się perliczych
piskląt. Niestety, czarna perliczka w niewyjaśnionych
okolicznościach zakończyła życie. Żeby profesor za bardzo nie
grzmiał, to dokupiłam na targu dwie kurki: czarną i brązową.
Sprzedawczyni zarzekała się, że na 200% kurki. Tyle, że brązowa
kurka zaczęła wykazywać dużo zachowań samczych. I głos nie ten,
i buła na grzbiecie i jakiś taki struś pędziwiatr. Zdarza jej się
z rozpędu nie wyhamować przy misce z jedzeniem, przebiega przez
stado kur , potem zawraca i podejmuje kolejne próby. W końcu mu się
udaje, ale widok jest wyjątkowo pocieszny. Czasami biega wokół
mnie w kółko pokrzykując swoje perlicze przekleństwa. Nawet
miałam go wymienić na kurkę, ale polubiłam jego matołkowatość
i postanowiłam go zostawić.
Perliczki znoszą fantastyczne jajka.
Małe, lekko trójkątne, o bardzo twardej skorupie i ogromnym
żółtku. To dlatego, że perliczki pochodzą z Afryki i stąd
zabezpieczenia przed wyschnięciem i duża trwałość. Smaczne i
podobno zdrowe. Zgodnie z zaleceniami profesora postanowiłam po
porażkach kurzych spróbować sił w trudniejszych podobno
perliczkach. Na razie minął pierwszy tydzień inkubacji, nie
omieszkam się pochwalić sukcesem (lub porażką).
Najbardziej znane są perliczki ze
swojego przeraźliwego krzyku. Miłośnicy widzą w tym wrzasku same
plusy, bo podobno gryzonie i lisy unikają perliczych śpiewów jak
ognia. Zobaczymy.
Pewną niespodzianką była znaleziona
w internecie informacja, że perliczki są najlepszym naturalnym
środkiem przeciwkleszczowym. W tej dziedzinie faktycznie widzę
spory postęp, szczególnie jeżeli chodzi o konie. U psów,
szczególnie u pudla Boogiego, po raz pierwszy od kilku lat
wygraliśmy walkę z kleszczami dzięki nowoczesnym tabletkom. Nawet
test na kotach wypadł pozytywnie (mimo braku rejestracji dla tego
gatunku). U koni już w zeszłym roku kleszczy było znacznie mniej
niż w latach poprzednich. W tym usuwam pojedyncze kleszcze co kilka
dni (wcześniej po 20-30 codziennie). Niestety perliczki nie działają
na larwy i nimfy. Pewnie potrzeba będzie kilku lat, żeby teren
oczyścić. Trzymam kciuki za dalsze perlicze sukcesy!
Więcej o corocznych wizytach w Kocmyrzowie przeczytasz TUTAJ >>>
O skuteczne tabletki przeciwkleszczowe pytaj TUTAJ >>>
O skuteczne tabletki przeciwkleszczowe pytaj TUTAJ >>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz