Na początku były jajka, potem małe urocze pisklęta, a teraz w
naszym domu rządzi kolorowa banda kurczaków. Już nie są takie małe
i słodkie jak na początku. Teraz bardziej przypominają stado szarańczy. Są żarłoczne i hałaśliwe. Niektóre pokazują różki
i próbują atakować - siebie nawzajem i czasem też nas, czyli
karmiące je ręce. Fascynująca pozostała obserwacja naszego
kurzego "akwarium". Obserwują rodzice, dzieci, psy i koty.
Z drugiej strony patrzą na dziwny świat kurki. 12 sztuk, bo
wszystkie odratowane przeżyły. Najodważniejsze są zielononóżki,
które lubią sobie od czasu do czasu pospacerować po naszych
plecach i głowach. A najsympatyczniejsze czubate appenzellerki.
Od kilku dni kurki mają nowa
atrakcję: wolierę. Codziennie mają okazję rozprostować nogi i
skrzydła na zielonej trawce. W rozprostowywaniu skrzydeł aktywnie
uczestniczy pudel Boogie, który odkrył, że każde szczeknięcie
powoduje podskakiwanie i przyspieszoną bieganinę kurzego
towarzystwa. Hajduk z kolei jest zafascynowany stukaniem ptasich
dziobów w ściankę woliery. Stoi i wytrzeszcza oczy próbując
zrozumieć, co to za dziwne dźwięki. Z tego wytrzeszczania kury
niewiele sobie robią i uparcie wystukują swoje tajne wiadomości.
Dla wszystkich czytelników mojego
coraz bardziej kurzego bloga
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI ŚWIĄT
WIELKANOCNYCH!
ALLELUJA!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz