Tak wyglądała krew Gai 7 lat temu. Zdjęcie pochodzi z naszego Atlasu. |
Gaya to czarna
labradorka. Obecnie 11-letnia. Ale pierwszy raz była naszym
pacjentem 7 lat temu. Znamiennym, bo rozpoznaliśmy u niej pierwszą
w Theriosie babeszjozę. Tzn na początku były trudności, bo nasze
lekarki nie miały z babeszjozą doświadczenia, ale moja pasja
hematologiczna pozwoliła na szybkie rozpoznanie charakterystycznego
pierwotniaka. W końcu czekałam na tę pierwszą "babeszkę"
baaaardzo długo ;) "Ślad" po babeszjozie Gai został
uwieczniony w naszym multimedialnym Atlasie Hematologicznym.
Mimo fatalnych wyników
Gaya szybko się pozbierała i... zniknęła na kilka długich lat.
Prezent - niespodzianka od właścicielki Gai. |
Powrót był spektakularny. Gaya, już jako starsza dama, wpadła pod auto i... skręciła kark. Doktor Jacek Ingarden (czyli mój mąż) ustawił szyję, ale pozostałe obrażenia nadal sprawiały trudność. Całkowicie bezwładna przednia łapa, liczne otarcia i potłuczenia. Dodatkowe zdjęcia rtg wykazały zaawansowaną dysplazję i pozrywane więzadła w kolanach. Gaya miała tylko jedną zdrową łapkę... Ale właścicielka nie chciała się poddać. "Wtedy się udało, może tym razem też uratujecie Gai życie?" mówiła. Podjęliśmy walkę. Do stawów biodrowych i kolanowych podane zostało osocze bogatopłytkowe PRP, codziennie opróżnialiśmy pęcherz moczowy, podawaliśmy całą baterię leków. Po tygodniu spędzonym w THERIOSie Gaya zaczęła z pomocą naszych lekarzy i asystentów utrzymywać się na tylnych łapkach. Nawet zaczęła ruszać przednią, do tej pory całkowicie bezwładną łapą. I zakolegowała się z naszym Pedrem. Przez całe życie pogromczyni kotów, u nas przeszła metamorfozę i po raz pierwszy w życiu nie tylko zaakceptowała, ale szczerze się z nim zaprzyjaźniła.
Na tym etapie sunię wysłaliśmy na rehabilitację do zaprzyjaźnionej lecznicy w Krakowie. Przed nią i jej właścicielką jest jeszcze długa, trudna droga. Ale szanse rosną z każdym dniem, szczególnie, że sunia jest niesamowita i bardzo chętnie współpracuje z ludźmi, jakby czuła, że od tego zależy jej "być albo nie być".
Od właścicielki
dostaliśmy piękny wiersz, bardzo dziękujemy!!!
"Mój Jedyny
dobry Boże
Kto tym razem
mi pomoże
Miałam w czwartek
straszną wpadkę
Już nie liczę
na mą łapkę
Gdybym tylko
mogła wstać
Wszystko za to mogę dać
Doktór Jacek
czyni cuda
Może pomóc
Mu się uda
Bardzo tęsknię za mą
Panią
Lecz w Klinice
jest jak z Nianią
Wszyscy mnie głaskają
czule
By umniejszyć moje bóle
Kiedy ugryzł Gaję
kleszcz
Do mej Pani doszła wieść
Że istnieje w
Myślenicach
Therios – super to
lecznica
W niej diagnozę
postawili
I od śmierci wybawili
Los tak znowu pokierował
Że do Therios odholował
I w lekarskich wszystko
rękach
Bym nie żyła
dzisiaj w mękach
Może Was nie pocałuje
Zdrową łapką
ściskam czule.
Myślenice, 31 grudnia
2013"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz