środa, 2 listopada 2016

I znowu cesarka...

Cesarskie cięcia u naszych pacjentów zawsze są dla nas, lekarzy i techników z Przychodni WeterynaryjnejTHERIOS, ogromnym przeżyciem. Z jednej strony ogromna odpowiedzialność, żeby wybrać najlepszy moment operacji. Z drugiej – powitanie nowego życia. Czasem trzeba walczyć, bo maluszki mają problem ze złapaniem pierwszego oddechu, a czasami wyzwaniem jest utrzymanie rozłażących się małych kulek w jednym miejscu. Niektóre już po 15 minutach od opuszczenia bezpiecznej macicy wybierają się na zwiedzanie okolicy!


Pacjentka sprzed kilku dni jest mopsem. To już trzeci poród tej dzielnej psiej mamy. Pierwsze dwa przebiegły bez powikłań, ale ze względu na stratę dwóch szczeniąt i niezbyt dobrą kondycję w obecnej ciąży właściciele zadecydowali cesarskim cięciu. „Proszę ciąć jak najszybciej” - naciskali. Ale doktor Jacek cierpliwie tłumaczył, że jeszcze jest czas. Bo nie chodzi tylko o to, żeby zrobić zabieg, ale żeby zapewnić maksimum bezpieczeństwa matce i szczeniaczkom. Codzienne badania hormonalne i częste kontrole usg trochę zestresowanych właścicieli irytowały, ale na szczęście dali się przekonać, że należy wziąć trzy głębokie oddechy i uzbroić się w cierpliwość. Sunia była gruba jak balon, ledwo się ruszała i odmawiała jedzenia. W końcu doktor stwierdził: „tniemy!”.

Cały personel THERIOSa włączył się w przygotowania. Bo operacja to jedno, a drugie to opieka nad noworodkami. Do pomocy od razu zgłosili się nasi praktykanci z Czech, dla których taka operacja to nie lada gratka. Każdy może się wykazać, bo też każda para rąk się przydaje do masowania maluszków. 


Operacja przebiegła bez powikłań. Niestety po zabiegu trzeba było usunąć atoniczną macicę. Przypuszczalnie zbyt silne jej wypełnienie było przyczyną złego samopoczucia suni pod koniec ciąży. Decyzja o cesarskim cięciu z wyboru była jak najbardziej słuszna.


Ale wróćmy do naszych małych mopsików. Wspólnymi siłami urodziliśmy piękną szósteczkę maluchów: trzy dziewczyny i trzech chłopaków. Wszystkie bardzo żywotne, z grupy tych uciekających i awanturujących się. Po pierwszym rozmasowaniu i odśluzowaniu zostały zważone i oznaczone kolorowymi wstążeczkami. Po wybudzeniu mopsiej mamy cała rodzina przejęta pojechała do domu. Kilka dni później dostaliśmy informację, że całe towarzystwo czuje się znakomicie :) 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz