piątek, 12 lipca 2013

Głupawka językowa :)


Od kilku dni weterynarz po godzinach usiłuje wywiązać się ze zobowiązania napisania dwuczęściowego artykułu o niedokrwistości, zwanej z obca anemią. Z wiszącymi na plecach dziećmi, przypalającą się na gazie zupą i kuszącymi widokami koni jest to rzecz niełatwa, żeby nie powiedzieć niebywale trudna. Można utknąć w pół zdania, bo... trudno znaleźć odpowiednie słowo. Szczególnie, jak się korzysta z obcej literatury. Taka na przykład refractory anemia. Wrzucam hasło refractory do słownika internetowego ling.pl  i widzę:

nieposłuszny
odporny
buntowniczy
uporczywy
uparty
oporny
krnąbrny
rogaty
niesforny
ogniotrwały

Według słownika krnąbrny może być więzień, ogniotrwały materiał, rogata dusza, ale anemia? Chociaż czasami to faktycznie, wszystkie w/w określenia pasują. Podajemy jeden lek, potem drugi i nic. Dopiero jak wyciągniemy armatę w postaci chemii udaje się opanować sytuację.

A potem dzieci idą spać i weterynarz stuka się w głowę. No przecież oczywiste, to chodzi o niedokrwistość oporną na leczenie!


p.s. Osobnym zagadnieniem jest różnica między polską niedokrwistością, a obcą "anemią". Swoje baty od recenzentów za to już zebrałam ;) Ale to już jest zupełnie inna opowieść...

wtorek, 9 lipca 2013

Rekreacja: komplement, czy obelga?

Weterynarz po godzinach często jeździ konno, więc znowu wraca temat jeździecki.
Mój mąż usłyszał ostatnio: "niejeden rekreant chciałby tak skakać". Miał to być komplement, a zabrzmiało, hmmm... nieszczególnie. Ale czy na pewno?


W światku jeździeckim "rekreacja" oznacza gorszy sort jeździecki. a jak już komuś się zdarzy skoczyć przeszkodę większą od 50 cm, to zaczyna myśleć o sobie jak o sportowcu.

A kim tak naprawdę jest jeździec rekreacyjny? Moim zdaniem to osoba, która jeździ dla przyjemności. Nie dla wyników, nie ma to być sposób na życie. Dla przyjemności można skakać, można trenować amatorsko ujeżdżenie, można startować w rajdach. Bez presji, tylko po to, żeby przechodzić przez kolejne etapy. Można być naprawdę dobrym, można zdobywać medale i kolekcjonować floo. Ale przede wszystkim jest to miłe spędzanie wolnego czasu, a nie zawód.
Chciałabym, żeby moje dzieci dobrze jeździły konno, bo dobrze znaczy... bezpiecznie. Ale nie chcę, żeby jeździły wyczynowo. Ale chciałabym, żeby potrafiły przejechać prosty czworobok i przeskoczyć przeszkodę  ok. 100 cm. A najbardziej chciałabym, żeby nauczyły się rozmawiać z końmi i rozumieć z nimi bez słów. I niech bez wstydu myślą o sobie: "jestem jeźdźcem rekreacyjnym".