
„Doskonale!” pomyślałam, bo na malowanie czekały
dwie przeszkody – beczki. A jak już na listę postanowień
wpisałam malowanie beczek, to zamiast malować beczki zaczęłam
pisać artykuł. Najpierw jedne niedokrwistości (dla Idexxa), potem
drugie i trzecie (dla Magazynu Weterynaryjnego), a potem jeszcze
krótki przypadek hematologiczny dla nowej gazety weterynaryjnej.
Beczki cierpliwie czekały.
W końcu przyszedł czas i na nie. I oto
dzisiaj zostały przetestowane na naszym mini parkurze. Konie
przyjęły je bardzo przyjaźnie. Tylko Elf podszedł, powąchał i
wbił zęby zdrapując z mojego dzieła trochę farby. „Psia krew”
pomyślał zapewne. Bo na moich beczkach pływają sobie krwinki
czerwone psa. I nie ma płytek, bo... zapomniałam namalować. A
potem to już mi się nie chciało uzupełniać. W końcu może to
był pies cierpiący na małopłytkowość immunologiczną...