W naszej pracy spotykamy się z różnymi reakcjami właścicieli na zauważone zmiany. Od ignorowania i bagatelizowania, po skrajną histerię. Największa liczba właścicieli na szczęście mieści się pośrodku statystyk, czyli podchodzą z umiarkowanym stresem i rozsądnie. Zbierają swojego zwierzaka do weterynarza i pokornie przyjmują wszelkie sugestie. Niektórzy po otrzymaniu wstępnego "wyroku" idą do sąsiadki, która w naszym społeczeństwie ma często głos ostateczny. Czasami sąsiadka zaakceptuje decyzje, czasami skrytykuje, a czasem zaproponuje wizytę u specjalisty. Rolę sąsiadki coraz częściej odgrywa internet. Doktor Google zasypuje nas całą górą porad. Od rozsądku czytającego zależy, co z tych porad wyniesie. Niedawno u jednego z pacjentów postawiliśmy podejrzenie dziedzicznej choroby mózgu. "Ale pani doktor" - mówił właściciel - "tutaj tylko część objawów pasuje, niemożliwe, żeby to było to, psy na jutubie dużo gorzej wyglądają i wszystkie mają mniejsze głowy...". Może i tak, ale przy decyzji, czy robić niepotrzebny (ryzykowny) zabieg, czy wcześniej zrobić dodatkowe badanie, które da nam jasny obraz, trzeba postępować rozważnie.

Na szczęście udało się nam nie wpaść w panikę (a przy wyjątkowych zwierzakach wyjątkowych klientów nie jest to proste...), wzięliśmy trzy głębokie oddechy i zasypaliśmy właścicielkę górą dobrych wieści. Guz okazał się ropniem ślinianki. Test białaczkowy wyszedł ujemny. "Dzisiaj jest dzień dobrych wiadomości" - stwierdziła uśmiechnięta właścicielka.
Jak widać nie zawsze guz jest nowotworem. Ale nie można czekać z decyzją wizyty u weterynarza. Podstawowa zasada to "im wcześniej tym lepiej". Wcześnie wykryte nowotwory są często całkowicie wyleczalne. Wcześnie opracowane ropnie szybciej i lepiej się goją.
Cudowne wieści. Leczenie ropnia chyba trochę potrwa, prawda?
OdpowiedzUsuńNie zawsze nowotwór jest rakiem - strasznie mnie dziennikarze irytują z nadużywaniem słowa rak do każdej możliwej neoplasmatycznej zmiany. A nie każdy nowotwór to wyrok.
Ciąg dalszy losów kotki z artykułu. Ropień po kilku tygodniach się odnowił. Zadecydowaliśmy o chirurgicznym usunięciu całej zmiany, razem z torebką. Badanie histopatologiczne potwierdziło ropień. Kotka czuje się fantastycznie i już dawno zapomniała o problemie :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak wyleczyliście ten ropień ślinianki? Trzeba było go przebić?
OdpowiedzUsuńDobre wieści... 😕
OdpowiedzUsuń