Wet miał wypadek i znowu chodzi z zagipsowaną ręką. Ale na szczęście ma młodszą siostrę, która przybyła z odsieczą. Obie miały biegać w weekend po lublinieckich lasach szkoląc się pod okiem emerytowanych specjalsów. Niestety plany musiały ulec zmianie... Młodsza siostra pomagała starszej zmywać, strofować dzieci i przeprowadziła przyspieszony kurs marketingu narracyjnego. Starsza postanowiła się odwdzięczyć organizując krótki kurs... produkcji MYDŁA. Zestaw różnorodnych tłuszczów czekał w szafce od kilku dni, wujek internet dostarczył instrukcję, akcesoria ochronne przyjechały z THERIOSa. Przepisy zostały przystosowane do posiadanych składników – wybór padł na apetyczne mydło kastylijskie na bazie oliwy z oliwek pomace oraz aromatyczne mydło sherry z masłem kakaowym. Został też zakupiony smalec, ale jakoś żadna z sióstr nie odważyła się go wykorzystać.
Cykl produkcyjny nie okazał się trudny. Przywództwo objęła siostra – weterynarz, która wydawała polecenia i czasem ruszała zdrową ręką odważając i podgrzewając poszczególne składniki. Fizyczną stroną produkcji zajęła się siostra – dziennikarka, która z narażeniem życia i zdrowia łączyła ług sodowy z wodą, a potem z tłuszczami i dodatkami.
Na koniec pachnący budyń został rozłożony do różnokształtnych foremek i odstawiony w ciche i spokojne miejsce na 24 godziny. Teraz siostrzane mydła czeka kilkutygodniowy proces dojrzewania, po którym żrąca plastelina nabierze właściwości myjących. Poszukiwani odważni testerzy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz