Przedstawiam
Państwu Korę - prawie 10-letnią bernardynkę, która przestała
opierać się na przedniej łapie. Dostawała różne leki, ale
efektu nie było. Przyjechała do PW THERIOS na konsultację, bo kość
w okolicy nadgarstka zaczęła się podejrzanie rozrastać i lekarz
prowadzący zaczął podejrzewać proces nowotworowy.
Już
na pierwszy rzut oka widać było, że trzeba brać pod uwagę
najgorszy scenariusz: nowotwór kości, tak zwany kostniako-mięsak
(osteosarcoma). Ale to tylko mocne podejrzenie, konieczne jest
potwierdzenie - najlepiej histopatologiczne, a przynajmniej
cytologiczne. I trzeba ustalić dalszy plan. Co dalej? Czy leczenie
ma sens? Co możemy zyskać decydując się na leczenie?
Po
pierwsze: zrobiliśmy zdjęcia rtg nadgarstka. Radiologicznie
obraz odpowiada kostniako-mięsakowi. Decyzja o biopsji kości. Dzięki
zdjęciu wiemy, że liza kości dotyczy dalszej nasady kości
łokciowej - cenna wskazówka lokalizacyjna. Okolica jest mocno
spuchnięta i nakłuwanie "na ślepo" może skutkować
nietrafionym bioptatem.
Kolejne
pytanie: co zyskujemy wykonując tak okaleczający zabieg? Czy
leczenie będzie skuteczne i jak wiele życia podarujemy Korze? Tą
odpowiedź, przynajmniej częściowo, da nam kolejne zdjęcie -
klatki piersiowej. Obecność przerzutów rokuje źle, "czyste"
radiologicznie płuca dają szansę na rok, a może nawet na 2 lata
szczęśliwego życia. I tutaj mamy kolejny powód do radości –
płuca są czyste!
Teraz
musimy poczekać na potwierdzenie histopatologiczne i właściciele
staną przed trudną decyzją o dalszym postępowaniu. Tak, czy
inaczej czeka ich "burza mózgów", ale jakże będzie
łatwiejsza, gdy mają pełen obraz sytuacji, niż gdyby musieli
decyzje podejmować na oślep...
Kora
prosi o dużo dobrych myśli, bo ważą się jej losy <3
Niestety moj psiak ma podobna chorobe... straszne...
OdpowiedzUsuń