
Ale jak w każdej weterynaryjnej
rodzinie, tym razem też nie zabrakło akcentów „zawodowych”.
Najpierw w Zamłyniu (Wołyń) za serce złapały nas dwa cudne
koniska księdza Jana. Kupiona od Cyganów Siwa i kary wałaszek.
Jeden rzut oka na Karego i jego chrapy i już po głowie kołacze się
diagnoza: COPD. Kaszle? - pytam. Taaak... - odpowiada ksiądz
zdziwiony. Między końskimi kopytami szaleje sunia rhodesian
ridgeback. To Rudka – przedstawia swoją przyjaciółkę ksiądz. I
od tej chwili Rudka chodzi za mną... jak pies.

W kolejnym miejscu, w Dołbyszu,
spotykamy Miśka, który po awanturze z psami sąsiadów został
pozbawiony swoich męskich atrybutów. A kilka domów dalej, u
starszych Polaków, których odwiedziliśmy z paczkami żywnościowymi,
podziwialiśmy kolorowe kurki. Ludzie ci mówili wyłącznie po
ukraińsku, ale jak doszliśmy do tematu lisów – morderców, to
różnice językowe okazały się nieistotne.
Ostatnim, najdalej wysuniętym miejscem
na naszej paczkowej mapie był klasztor w Berdyczowie z cudownym
obrazem Matki Bożej Berdyczowskiej i muzeum Josepha Conrada.
Wędrując wokół wspaniałych zabudowań klasztoru nagle drogę
zagradza nam... kot. Na chwilę wszyscy zapomnieli, po co do
Berdyczowa przyjechali. Bo kot to kot. Jak chce być w centrum
zainteresowanie, to będzie. A jak mu się już celebryctwo nudzi,
to... znika. Tak też było i tym razem. Pięć minut pieszczot i kot
zapadł się pod ziemię.
Na koniec wspomnę jeszcze o stadach
bezpańskich psów, które szczególnie upodobały sobie okolice
sklepów spożywczych, licząc na jakiś smaczny kąsek. Wszystkie
przyjaźnie nastawione, merdające ogonami, wszystkie bardzo-bardzo
wielorasowe. Psy dobrze się czują nawet na granicy. Nas celnicy
przetrzepują bez litości, a psy wędrują tam i z powrotem
przyglądając się nam z zainteresowaniem. Może to one utylizują
przechwycone od potencjalnych przemytników mięso?
Taki to jest nasz weterynaryjny los –
nawet jak chcemy się czasem oderwać od spraw zawodowych, to okazuje
się to niemożiwe. Bo to, parafrazując wypowiedź znajomego
anestezjologa na temat nauczycieli, WETERYNARZ TO NIE ZAWÓD, ALE
ROZPOZNANIE ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz