poniedziałek, 23 września 2013

Wspomnienie...


Weterynarz po godzinach nie tylko jeździ konno, maluje beczki, zajmuje się dziećmi, fotografuje i pisze artykuły. Czasami też słucha muzyki. Na koncertach rzadko bywa, niestety. Ale czasem zostaje za uszy wyciągnięty na jakieś wydarzenie kulturalne. I wraca oczarowany... Tak było z Panem Tadeuszem i Żydem z Wesela w Teatrze Starym (dzięki panu Zbyszkowi). Tak było z koncertami Jarka Śmietany (dzięki samemu Mistrzowi). Byliśmy, wróciliśmy oczarowani. Bo płyta, nawet nie wiem jak genialna, nie odda tego, co koncert. W planach był mini-koncert Pana Jarka u nas, w Theriosie, ale żadna z imprez nie była wystarczająco godna Mistrza. Została pamięć i kilka płyt z dedykacją. Pamięć nie tylko o Wielkim Jazzmanie, ale o Człowieku. Uśmiechniętym, czasem przejętym, czasem też przerażonym. Oddanym Rodzinie i troszkę... niezdyscyplinowanym ;) Kiedyś z przerażeniem odkryliśmy, jak po cichu dokarmia swoją sunię... kotletem schabowym. Przepraszający uśmiech musiał nam wystarczyć... Z jednej strony Geniusz, z drugiej Człowiek... Takim go będziemy pamiętać i ciągle ożywiać wspomnieniami...

http://longplay.blox.pl/resource/farewell.jpg
http://longplay.blox.pl/resource/farewell.jpg

sobota, 14 września 2013

Oto Simba...


Simba ma 9 lat, jest krzyżówką border collie i goldena. Trafił do nas w maju z... wyrokiem. Zniekształcony nos, duszność, ropny zapach, krwawienia... W TK (tomografia komputerowa) jeszcze gorzej, bo okazało się, ze zajęta jest kość, podniebienie i oczodół. Rozpoznanie histopatologiczne: fibrosarcoma, czyli włókniakomięsak. Zmiana nieoperacyjna, psisko z dużym dyskomfortem. I właściciel, który nie chce się poddać. Zaproponowaliśmy paliatywną chemioterapię. Trochę bez przekonania, ale to była taka decyzja ostatniej szansy. Z zastrzeżeniem, że jak będzie cierpieć, to trzeba będzie się pożegnać.


Od tego czasu minęły już ponad cztery miesiące. Simba czuje się doskonale, chemię znosi bardzo dobrze. Zniekształcenie nosa widoczne z zewnątrz zmniejszyło się. Nie ma krwawień, nie ma ropnego zapachu. Simba ma apetyt, jest aktywny. Nie wygląda, żeby cierpiał. Rozpoczęliśmy ostatni cykl chemii. Wiemy, że prędzej, czy później przegramy tę walkę, ale już teraz możemy powiedzieć, że odnieśliśmy sukces. Simba żyje i cieszy się życiem :)

wtorek, 3 września 2013

Hirudoterapia???

Plik:Hirudo medicinalis.jpg
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pijawka_lekarska
Pijawki kojarzą się nam z prehistorycznymi metodami leczenia. W zasadzie to nie wiadomo, czy te krwiopijne stwory nie mają więcej wspólnego z wampirami niż ze stworzeniami z realnego świata.

Tak myślałam do wczoraj, czyli do momentu przeczytania ciekawego artykułu dr Anny Czai-Kruszyńskiej w Świecie Koni. Temat mnie nie tylko zainteresował, ale też.zaskoczył. Bo ten straszliwy krwiopijny potwór okazał się niemalże cudem natury. Okazuje się, że pijawka to nie tylko upust krwi, ale dziesiątki niezwykle cennych substancji o wszechstronnym zastosowaniu. Nawet, dzięki endorfinom, poprawia samopoczucie... 

Główne zastosowania w medycynie ludzkiej i weterynaryjnej to: 
  • leczenie niegojących się ran 
  • leczenie chorób stawów i ścięgien
  • działanie przeciwzakrzepowe 
  • obniżenie ciśnienia krwi 
  • silne działanie regeneracyjne 
  • działanie przeciwbólowe i przeciwzapalne 
  • obniżenie cholesterolu 
  • działanie przeciwbakteryjne 
  • ogólne i miejscowe podniesienie odporności 
Tak mi się to spodobało, że przymierzam się do kursu hirudoterapii. Zastanawiam się tylko na zainteresowaniem ;)