niedziela, 25 sierpnia 2013

Beczki hematologiczne


Ładnych kilka tygodni temu rodziłam w bólach artykuł o niedokrwistościach dla Idexxa. I jak zawsze robiłam wszystko, żeby tylko nie pisać. Gotowałam, piekłam, zajmowałam się dziećmi, malowałam drągi, jeździłam konno. Nawet czasami chodziłam do pracy. Wszystko, żeby tylko nie robić tego, co powinnam. Swoimi przemyśleniami dzieliłam się na nieśmiertelnym fejsie. Szczególnie wtedy, jak już w końcu siadałam przed komputerem i z ciężkim westchnieniem otwierałam wersję roboczą artykułu. Jedno z trudem sklecone zdanie pojawiało się w artykule, a potem dwa na fb ;) Jeden z fejsbukowych znajomych wpadł na pomysł, że skoro wolę malować drągi niż pisać, to mogę artykuł namalować. 
„Doskonale!” pomyślałam, bo na malowanie czekały dwie przeszkody – beczki. A jak już na listę postanowień wpisałam malowanie beczek, to zamiast malować beczki zaczęłam pisać artykuł. Najpierw jedne niedokrwistości (dla Idexxa), potem drugie i trzecie (dla Magazynu Weterynaryjnego), a potem jeszcze krótki przypadek hematologiczny dla nowej gazety weterynaryjnej. Beczki cierpliwie czekały. 
W końcu przyszedł czas i na nie. I oto dzisiaj zostały przetestowane na naszym mini parkurze. Konie przyjęły je bardzo przyjaźnie. Tylko Elf podszedł, powąchał i wbił zęby zdrapując z mojego dzieła trochę farby. „Psia krew” pomyślał zapewne. Bo na moich beczkach pływają sobie krwinki czerwone psa. I nie ma płytek, bo... zapomniałam namalować. A potem to już mi się nie chciało uzupełniać. W końcu może to był pies cierpiący na małopłytkowość immunologiczną...




piątek, 16 sierpnia 2013

Fotografia moje hobby ;)


Drożdżaki Malessezia sp. 
Zamiłowanie do fotografii objawia się u mnie nie tylko szafą pełną albumów rodzinnych, ale też wieloma zdjęciami "zawodowymi". Jak tylko mam czas, to staram się dokumentować fotograficznie pracę weterynarzy w THERIOSie. Ulubionym miejscem mojego szaleństwa fotograficznego jest sala operacyjna i... laboratorium. Dzisiaj sesję zdjęciową miały szkiełka. Kilkadziesiąt wyselekcjonowanych szkiełek zostało uwiecznionych na 645 zdjęciach. Same ciekawe przypadki:
Cytologia z moczu: zapalenie bakteryjne 

rak pęcherza moczowego 
ostra białaczka limfoblastyczna (krew, szpik i śledziona)
malessezioza
niedokrwistości immunohemolityczne 
nowotwór otrzewnej (mesothelioma?)
mięsak histiocytarny
naczyniakomięsaki
chłoniaki (w tym jeden u świnki morskiej!)
anaplazmoza (krew i szpik)
anaplazmoza z boreliozą (krew i szpik)
Przewlekła białaczka limfocytarna.
Pacjent żyje już ponad dwa lata i jest w fantastycznej formie :) 
bakteryjne zapalenie pęcherza moczowego
plazmocytarne zapalenie skóry
zapalenie otrzewnej
zapalenie trzustki
guz komórek tucznych (mastocytoma)
przewlekła białaczka limfocytarna
ropne zapalenie otrzewnej
rak tarczycy
fibrosarcoma (chyba...)
niedobór kinazy pirogronianowej (podejrzenie: krew i szpik)
długie podniebienie miękkie (krew)
i inne...

Nie wszystko zdążyłam uwiecznić, nie wszystkie zdjęcia są udane. Ale czuję dużą satysfakcję, bo wykonałam KAWAŁ DOBREJ ROBOTY :)

piątek, 9 sierpnia 2013

Weterynarz na wystawie




A właściwie pięciu weterynarzy plus cztery duże morelowo-czerwone pudle. Nr 1, Ania z Darrą, nr 2 i 3, czyli doktorostwo z okolic Nowego Sącza z Laną i Jaszką oraz nr 4 i 5, czyli my, Ingardenowie, z Boogasem. Połączyły nas skomplikowane koligacje pudlowo-rodzinne, których opisywać nie będę. Można rzec, że jesteśmy (lub będziemy) rodziną przez psy.

Zakopiańska wystawa psów przyniosła Boogiemu  najwyższy rasowy tytuł Best of Breed, czyli Zwycięzcy Rasy oraz kolejne certyfikaty na championa krajowego (CWC) i międzynarodowego (CACIB). Więcej o samej wystawie na blogu Boogaskowo.














***

W niedzielę słońce urządziło prawdziwą patelnię, więc chodzić się nam nie chciało. Ale do sekretariatu wystawy trzeba było się przespacerować. Droga, ku utrapieniu przepoconych dzieci, dłużyła się niemiłosiernie. Bo... weterynarz na wystawie bywa rozpoznawalny. Albo przynajmniej jego pies. "Niech pani patrzy na tego pudla! Takiego samego ma doktor Ingarden z Myślenic!". "Pani doktor, jak się cieszę, że panią widzę! Szykuje się cesarka za dwa tygodnie. Mam nadzieję, że nigdzie nie wyjeżdżacie na urlop?" "Nasza sunia znowu miała puste krycie, co robić?!" "A nasza w końcu zaskoczyła, po tylu próbach..."

Po wystawie pojechaliśmy nad rzekę. A tam państwo z małym, trochę upasionym pinczerkiem opowiadali, jak ich psisko lubi czekoladę... Nie wytrzymałam i postraszyłam ich konsekwencjami. Podobno nie należy zabierać pracy do domu i czas po godzinach poświęcić rodzinie. Tyle, że nie dotyczy to chyba zawodu weterynarza ;)